Zwrot Fedu: koniec zacieśniania, powrót do drukowania pieniądza

Recesja już jest tylko jeszcze bez oficjalnego komunikatu

Jarosław Szeląg
5 min czytania

Jerome Powell uśmiecha się, a rynki odetchnęły – po czym zaczęły świętować. Przewodniczący Rezerwy Federalnej rzucił wreszcie to, co Wall Street kocha najbardziej: zapowiedź powrotu do drukowania pieniędzy. Zacieśnianie monetarne (QT) – zakończone. Drukarka – podgrzewana. Kłopoty – dopiero przed nami.

Podczas wystąpienia w Filadelfii powiedział„Osiągniemy punkt, w którym rezerwy będą wystarczające, w nadchodzących miesiącach.” Po amerykańsku znaczy to tyle, co: „Kończymy udawać, że walczymy z inflacją.”

Fed zdaje się więc gotów powtórzyć ten sam rytuał, który zawsze kończy się tak samo – cięcia stóp, koniec QT, a potem pełnoskalowy dodruk – luzowanie ilościowe (ang. quantitative easing).

System duszący się własną iluzją

Gdyby nie presja Białego Domu, Fed prawdopodobnie i tak nie miałby wyjścia. Amerykański konsument jest wyczerpany, rynek pracy się łamie, a kredyt hipoteczny znów pachnie katastrofą 2008 roku.

Ponad 946 tysięcy zwolnień tylko w tym roku, najwyższy wynik od pandemicznego 2020. Właściciele domów desperacko googlują „pomoc w spłacie kredytu”, stopa oprocentowania kredytu hipotecznego oscylują wokół 6,3%, a inflacja faktyczna – gdyby pozbyć się kosmetycznych filtrów rządowych – waha się między 10, a 15%.

Tymczasem Jerome Powell w eleganckim garniturze udaje, że „przejściowość” inflacji to nadal coś, co można powtarzać bez rumieńców. A przecież każdy wie: recesja już jest – tylko jeszcze bez oficjalnego komunikatu.

Zatem nadchodzi etap, który ekonomiści elegancko nazywają „łagodzeniem warunków finansowych”, a który historycy nazwą wprost: kolejną falą dewaluacji dolara.

CYNICZNYM OKIEM: Mechanizm jest stary jak sam Fed. Najpierw bank centralny pompuje balon taniego kredytu, potem patrzy, jak pęka w wyniku własnej polityki, by na koniec stanąć w roli wybawcy i drukować ratunek z powietrza.

Powell gra tę samą melodię, którą Ben Bernanke śpiewał w 2008, a Alan Greenspan nucił dwie dekady wcześniej. Schemat działa, dopóki złudzenie długu wydaje się realne. Ale tym razem gra toczy się nie o stopy procentowe, lecz o wiarygodność całej waluty rezerwowej świata.

Inflacja – ten największy podatek bez ustawy – znów stanie się formą grabieży społeczeństwa przez własny bank centralny.

Zacieśnianie pozorne, druk realny

Od czerwca 2022 Fed zredukował bilans o 2,2 biliona dolarów, co brzmi heroicznie, dopóki nie spojrzymy, że pozostaje tam 6,6 biliona, czyli 60% więcej niż przed pandemią.

fed (4)

To tak, jakby ktoś chwalił się, że „schudł 5 kilogramów”, mając wciąż 30 do zrzucenia. Bilans urósł przez dekadę, ale Fed ogranicza go z prędkością żółwia, bo większe tempo skończyłoby się krachem na rynku obligacji – tym samym rynku, który finansuje cały amerykański sen o potędze.

Sprzedaż obligacji? Niemożliwa. Zmniejszenie podaży pieniądza? Ryzykowne. Zatem Fed wybrał trzecią drogę – iluzję: pozwala, by obligacje spokojnie wygasały, nie zastępując ich nowymi. W praktyce to nie zacieśnianie, tylko leniwa stagnacja, w której liczby zmniejszają się kosmetycznie, a system pozostaje przepełniony dolarową pianą.

Powell w Filadelfii dał jasno do zrozumienia: „Nie wracamy do poziomu sprzed pandemii.”

Czyli tłumacząc z fedowskiego na ludzkie: „Nowy stan normalny to wieczny bilans wart sześć bilionów i wieczny strach przed prawdziwym rynkiem.”

CYNICZNYM OKIEM: Fed kiedyś udawał, że jego „mandatem” jest stabilność cen i pełne zatrudnienie. Dziś jego mandatem jest stabilność indeksów giełdowych i ochrona aktywów klasy rentierskiej. QE nie służy gospodarce – służy bilansom banków i portfelom funduszy.

Zasada jest prosta: gdy rynki spadają, drukuj; gdy rosną – mów o zacieśnianiu. Jak wiadomo, „wiarygodność” Fed trwa tylko wtedy, gdy nikt nie zadaje pytań.

Każdy dolar dodrukowany w systemie to realny spadek wartości oszczędności obywateli. Ale kto w 2025 trzyma jeszcze oszczędności w dolarze? Tylko ci, którzy nadal wierzą w bajki z podręcznika ekonomii. Reszta inwestuje w twarde aktywa – złoto, srebro, surowce, kryptowaluty – czyli wszystko, czego Fed nie może dodrukować.

Z bilansu wciąż napompowanego do 6,6 biliona Fed lada moment rozpocznie następny cykl QE. To jak wlewanie benzyny do auta, którego silnik płonie – chwilowo przyspieszy, zanim eksploduje.

Kiedy kolejny raz usłyszysz, że Fed „ratuje gospodarkę”, wiedz jedno: ratuje samego siebie. Gdy system długu zaczyna się dusić, jedyny ratunek to jeszcze więcej długu.

Dwucyfrowa inflacja nie będzie błędem – będzie strategią. A przyszły rok może przynieść najbardziej brutalne przebudzenie finansowe od pół wieku. Dla tych, którzy rozumieją mechanizm – to ostatni moment, by ustawić się po właściwej stronie drukarki. Bo Powell już naciska przycisk.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

TAGI:
KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *