Pod koniec września 2025 r. Wielka Brytania otworzyła nowy rozdział w historii kontroli obywatelskiej, ogłaszając plan wprowadzenia obowiązkowego, cyfrowego dowodu tożsamości – zwanego potocznie „Brit Card”. Rząd premiera Keira Starmera, choć pod presją rosnącej fali krytyki społecznej, zdeterminowany jest przykryć prawdziwe źródła frustracji ludności zwrotem ku cyfrowej kontroli, która – choć nazwana ochroną granic i walką z nielegalnymi imigrantami – w praktyce otwiera drzwi do szybkiego, wszechstronnego nadzoru nad każdym aspektem życia.
Autor poleca: Rząd Wielkiej Brytanii stawia wszystko na cyfrową tożsamość
Brit Card – cyfrowa rewolucja czy reżimowe kajdany?
Projekt oznacza pełną cyfryzację tożsamości obywateli i legalnych rezydentów, pozwalając na użytkowanie dokumentu za pośrednictwem aplikacji na smartfony (w wersji rozszerzonej także smartcard czy formy papierowej).
Brytyjski rząd promuje go jako niezbędne narzędzie do:
- potwierdzania prawa do pracy i najmu mieszkaniowego,
- umożliwienia dostępu do usług społecznych,
- a w przyszłości być może operacji bankowych, zakupów czy podróży – głównie z pomysłem ograniczenia dostępu „nielegalnym” migrantów.
Nikomu nie wypada kwestionować, a sposób – i jego skutki – budzą poważne pytania.
NOW – Starmer to require all UK adults to own government-issued digital ID, allegedly to "stop the boats."pic.twitter.com/K8KiZijv0I
— Disclose.tv (@disclosetv) September 25, 2025
CYNICZNYM OKIEM: Wciskanie „unowocześniania” i „walki z nielegalną imigracją” to dobrze znane hasła propaganda-łagodzenia oporu społecznego, pod którymi kryje się rozbudowany system cyfrowej kontroli w stylu orwellowskim. Najgorsze jest to, że władze prowadzą to na bardzo zdezorientowanym społeczeństwie, które szybciej kupi obietnice bezpieczeństwa niż zrozumie finansowe i personalne pułapki.
Premier Starmer twierdzi, że Brit Card powstrzyma nielegalną imigrację i pracę na czarno; nominując „nielegalnych” jako cel dowodu, pomija jednak fakt, że większość obecnych migrantów przybywa legalnie, korzystając z rozbudowanych programów azylowych i subsydiowanych schematów.
W praktyce system nie ograniczy faktycznego napływu migrantów, którzy w 2024 r. wyniósł około pół miliona netto tylko do UK, zaledwie niewielka frakcja z nich była nielegalna.
BREAKING 🚨 UK government makes Digital IDs mandatory: 'You will not be able to work in the United Kingdom if you do not have a digital ID, it's as simple as that.' pic.twitter.com/xGEJDJ2bMC
— Insider Paper (@TheInsiderPaper) September 26, 2025
Nowa forma fiskalnej i personalnej kontrola
Obowiązek posiadania Brit Card przy podpisywaniu umów o pracę czy najmu nieruchomości będzie narzucać cyfrową tożsamość jako warunek funkcjonowania w społeczeństwie. Tym samym osoby, które na przykład wezmą udział w proteście antyrządowym, mogą zostać łatwo zidentyfikowane i wykluczone z systemu pracy lub usług.
Badania wskazują, że większość Brytyjczyków widzi zalety cyfrowych dowodów w kontekście ograniczenia oszustw, jednak obawy o nadużycie danych przez państwo i wykluczenie osób bez smartfonów są poważne i uzasadnione. Twórcy projektu deklarują, że system będzie zdecentralizowany, oparty na zgodzie użytkownika, ale sceptycy przypominają, jak często demokratyczne władze rozbudowują systemy kontroli, gdy już je wdrożą.
CYNICZNYM OKIEM: Brytyjskie społeczeństwo jest dziś sceną gry między elitami politycznymi, a obywatelami, którzy chcieliby decydować o swojej wolności. Rządzący stosują cyfrowe kagańce pod fałszywymi hasłami ochrony, podczas gdy realne cele to utrzymanie kontroli i narastająca eksploatacja mieszkańców.
Brit Card w kontekście globalnym
Z jednej strony wiele państw – jak Francja – ma już podobne systemy dowodów tożsamości, które nie powstrzymały fałszywej imigracji ani przestępczości. Z drugiej strony cyfrowa karta tożsamości, sprzężona z biometrycznym śledzeniem, budzi skojarzenia z totalitarnymi państwami, gdzie wolność i prywatność obywateli są wypierane przez wszechobecną inwigilację.
Projekt Brit Card to symbol współczesnego europejskiego neo-feudalizmu, gdzie ludzie zamiast być wolni, stają się niewolnikami cyfrowych systemów, a prawa i wolności obywatelskie są wymieniane na iluzję bezpieczeństwa i kontroli.
Na ulicach Wielkiej Brytanii coraz głośniej słychać sprzeciw wobec planów rządu – ale władze i tak idą naprzód, bo przecież władza zawsze znajdzie sposób, by ubezwłasnowolnić, nawet pod pretekstem ratowania kraju przed kryzysem.
Przyszłość może nas jeszcze zaskoczyć, jednak obecny kierunek daje wyraźną wskazówkę: cyfrowe łańcuchy na ręce obywateli to już nie science fiction – to nowa normalność, która nadciąga szybciej niż się spodziewaliśmy.


