Upadek niemieckiego sektora motoryzacyjnego. Spadek produkcji aż o 25%

Życie niemieckich producentów aut stało się istnym piekłem

Jarosław Szeląg
5 min czytania

W epoce nieustannych kryzysów ekonomicznych i energetycznych, jedna z najsilniejszych gospodarek świata – Niemcy – zmaga się z dramatycznym spadkiem produkcji motoryzacyjnej aż o 25% od 2018 roku, a sektor traci 50 000 miejsc pracy rocznie. To nie jest tylko problem branży, to symptom głębokich, systemowych błędów państwowej polityki gospodarczej i energetycznej.

Kanclerz Merz i politycy kreują polityczny teatr bez merytorycznego dna

Na niedawno zwołanym przez kanclerza Friedrich Merza szczycie motoryzacyjnym w Kanclerzowie, zamiast konkretów mieliśmy pokaz pozorów – polityczny teatr, który bardziej służy kreowaniu wrażenia działania niż realnym rozwiązaniom.

Siły połączyli politycy różnych szczebli, przemysłowcy i związki zawodowe, aby omówić przyszłość umierającej monarchini niemieckiej gospodarki – motoryzacji. Problem jest jasny i dramatyczny: polityka odrzuca stopniowe odejście od ekosocjalizmu, który dusi konkurencyjność i hamuje rozwój.

Energetyczny koszmar i zielona utopia – dlaczego przemysł płonie?

Główne przyczyny kryzysu to:

  • krajowy kryzys energetyczny po zerwaniu dostaw gazu z Rosji i wycofaniu energetyki jądrowej,
  • politycznie wymuszona rewolucja zielonej mobilności,
  • nieustępliwa, bezwzględna konkurencja Chin.

Pod presją tych czynników życie niemieckich producentów aut stało się po prostu piekłem, a gospodarka traci status jednego z centrów światowego przemysłu.

Wyczerpane limity i zamknięcie oka na realia

Od 2018 roku zlikwidowano w niemieckim przemyśle około 250 000 miejsc pracy fizycznych fachowców, co przeczy często powtarzanym frazom o braku wykwalifikowanych rąk do pracy.

Mimo to rząd trzyma się kurczowo planu Zielonego Ładu – ideologicznego scenariusza, który zamienia Niemcy w strefę wysokiego ryzyka inwestycyjnego i skazuje kraj na stopniowy upadek sektora wytwórczego.

CYNICZNYM OKIEM: To tak, jakby kapitan statku umierał na pokładzie, ale wszyscy nawigowali dalej, udając, że burza to tylko drobny deszcz. Politycy rozdają wielomiliardowe dotacje na elektryczne auta, które nawet nie zrównoważą strat gigantycznych zakładów i miejsc pracy, ale za to zapewnią im kolejną porcję medialnych oklasków.

Zielona ideologia kontra rzeczywistość

Kanclerz Merz przedłużył możliwość korzystania z hybryd plug-in i range extenderów, by trochę złagodzić protesty, ale twardy zakaz silników spalinowych pozostaje, realizując linię SPD – partie, która prowadzi energiczną zieloną rewolucję, niezależnie od strat gospodarczych.

Według wicekanclerza i ministra finansów Larsa Klingbeila:
„Produkcja motoryzacyjna w Niemczech może wkrótce należeć do przeszłości, ale to nas nie martwi, bo przyszłość jest ekosocjalistyczna pod Brukselą.”

Dla niemieckiego obywatela komunikacja ma być zielona, publiczna i zduszająca indywidualną wolność – samochody rodzinne mają stać się reliktem, a elektryczne pojazdy statusowym luksusem.

Szczyt motoryzacyjny okazał się przede wszystkim perfekcyjnie wyreżyserowanym medialnym spektaklem, podobnym do wcześniejszych pokazów jak fikcyjne „Made for Germany” czy nowa nazwa dochodu obywatelskiego na „podstawowe bezpieczeństwo.”

Niezależnie od zapowiedzi, cel jest jeden: przekształcić gospodarkę w ekosocjalistyczną fortecę podporządkowaną ideologii, nie rozsądkowi.

CYNICZNYM OKIEM: Wielka polityka robi wielkie show, podczas gdy tysiące Niemców tracą pracę, a fabryki cichną. Dotacje na elektryczne auta to tylko kolejna pałka na kryzys, bo utrzymuje ludzi w złudzeniu działania, zamiast stawić czoła rzeczywistym wyzwaniom.

Polityka długu, dotacji i stagnacji – mechanizm samozniszczenia

Rządzcy dorzucają coraz więcej kredytów do pieca, finansując teoretyczny „wzrost”, ale obligacje rządowe powoli tracą poparcie inwestorów, co zwiastuje fiskalną katastrofę.

Sekularne odwrócenie trendów obligacji rozpoczęło się trzy lata temu – jeśli rynek całkowicie odrzuci finansowanie długu, niemiecka polityka gospodarcza stanie przed testem przetrwania.

Przy obecnym kursie nie da się już dłużej maskować tego kryzysu – gospodarka Niemiec zmierza ku stagnacji, utracie konkurencyjności i społecznym napięciom spowodowanym utratą miejsc pracy i realnych zarobków.

Dopóki rząd nie odejdzie od ideologicznych zamknięć, nie wyciągnie wniosków z błędów i nie ułatwi życia sektorowi prywatnemu, niemieckie fabryki będą umierać, a społeczeństwo dzielić się na obarczone biurokracją i błogosławione dotacjami mniejszości.

Kolejne szczyty będą się odbywać, a pod powierzchnią problemów narastać – bo pokaz ma wyglądać dobrze, a kruchość Niemiec pozostaje niedostrzegalna dla politycznych luster.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

TAGI:
KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *