W erze, gdy świat mierzy się z rekordową liczbą uchodźców uciekających przed wojną, prześladowaniami i ekstremalną biedą, administracja prezydenta Donalda Trumpa przygotowuje radykalne ograniczenia w polityce migracyjnej USA. Według doniesień „New York Times”, Kongres ma rozpatrzyć propozycję, aby limit przyjęć uchodźców w roku fiskalnym 2026 spadł do zaledwie 7,500 osób, co stanowi niemal 94% redukcję względem 125,000 przyjętych w roku poprzednim przez rząd Joe Bidena.
Priorytet dla białych Afrykanerów – kontrowersje bez precedensu
Decyzja ta wielokrotnie podkreśla dwulicowość amerykańskiej polityki migracyjnej – z jednej strony mówi się o byciu przystanią wolności i bezpieczeństwa, a z drugiej, w praktyce tysiące ludzi pozostają latami uwięzione w piekle obozów, bez perspektywy na normalne życie.
Wyobraźmy sobie aż 130,000 warunkowo zaakceptowanych uchodźców, którzy przeszli już wszystkie wymagane kontrole, a mimo to są zawieszeni, czekając na możliwość wjazdu do USA – niepewni, kiedy i czy kiedykolwiek to nastąpi.
Co jeszcze bardziej zaognia tę sytuację, to zmiana priorytetów, które stawia na pierwszym miejscu mniejszość białych Afrykanerów uciekających z Republiki Południowej Afryki. Administracja Trumpa argumentuje, że są oni ofiarami przemocy i niesprawiedliwości, choć stanowią mniej niż 5% ludności RPA.
Już w maju 2025 roku specjalny czarter przewiózł 59 białych uchodźców afrykanerskich do USA – szybciej niż jakakolwiek inna grupa, co wywołało burzę krytyki i oskarżenia o rasistowskie priorytety.
CYNICZNYM OKIEM: Ta decyzja to paradoks amerykańskiej polityki imigracyjnej, gdzie ludzie uciekający przed prześladowaniami, różni od preferowanej grupy etnicznej, są spychani na margines oczekiwań. Jednocześnie profilaktyczne cięcia funduszy w organizacjach takich jak Hebrew Immigrant Aid Society oznaczają drastyczne ograniczenia pomocy dla tych najbardziej potrzebujących.
Deportacje i polityka „Freaky Friday” – powrót do czasów bezwzględnej kontroli
Administracja Trumpa nie zatrzymuje się tylko na ograniczeniach w przyjmowaniu uchodźców. W 2025 roku wdrożono program, oferujący do 2,500 dolarów dorosłym nieletnim migrantom (14+ lat), którzy zdecydują się na dobrowolny powrót do ojczyzny – zwany w mediach potocznie „Freaky Friday”.
Program jest „dobrowolny”, ale jak pokazują dane, wielu młodych ludzi decyduje się na powrót nie z własnej woli, lecz z braku perspektyw i rosnącego poczucia niepewności.
Granice i bezpieczeństwo narodowe – narodowy interes kontra humanitaryzm?
Rząd Trumpa utrzymuje nieugiętą linię, argumentując, że bezpieczeństwo narodowe zależy od kontroli napływu migrantów, a efektywne egzekwowanie prawa ma chronić obywateli i rynek pracy.
Jednak prawda jest bardziej złożona – wielu branżom brakuje siły roboczej, którą migranci wypełniali, a napięcia społeczne i polityczne rosną, gdy prawdziwe oblicze polityki migracyjnej wychodzi na jaw.
Organizacje humanitarne i politycy obu partii w USA krytykują te działania jako „zdradę narodowej obietnicy” bycia schronieniem dla uciekinierów. List grupy demokratycznych parlamentarzystów ostrzega o „poważnych konsekwencjach” dla setek tysięcy ludzi czekających na azyl.
CYNICZNYM OKIEM: Ameryka, kraj snów i wolności, wystawia się na globalną krytykę jako państwo zamykające drzwi głodnym i prześladowanym. Czy to realna polityka, czy spektakl systemu mający na celu wywołanie strachu i podsycanie podziałów, które służą tylko wąskiej elicie?


