Najnowsze wypowiedzi członków Federalnej Rezerwy USA i analityków ekonomicznych światowych instytucji kreślą obraz rewolucji, która zarówno przynosi nadzieję, jak i ryzyko. W szczególności prezes oddziału Fed w Richmond, Thomas Barkin, ostrzega, że rozwój sztucznej inteligencji już nie tylko zmienia, ale i zakłóca podstawy funkcjonowania rynku pracy.
Nowa rzeczywistość – spadek zatrudnienia i wzrost produktywności
Badania pokazują, że w najbardziej narażonych sektorach, takich jak administracja czy obsługa klienta, zatrudnienie spadło o około 13%. To wczesne etapy ekonomicznej „rewolucji,” którą ekonomiści od dawna określają jako „twórczą destrukcję” czyli proces, w którym stare struktury giną, by zrobić miejsce nowym, często lepszym rozwiązaniom.
„Na początku pojawiają się zakłócenia, a korzyści przychodzą później” – wyjaśnia Waller, członek Zarządu Fed, dodając, że historia pokazuje, iż technologia w końcu prowadzi do wzrostu zatrudnienia, choć tym razem czas ten może się wydłużyć, co w oczach wielu inwestorów staje się ważnym pytaniem.
Firmy wykorzystujące AI do zwiększania produkcji i obniżania kosztów mogą wkrótce wyprowadzić PKB i dochód narodowy na nowe, nieznane dotąd tory. Jednak sceptycy, tacy jak Elliot Management, kwestionują to, nazywając ten cykl „przereklamowanym.”
Morgan Stanley ostrzega, że wpływ AI na dane gospodarcze może pojawić się dopiero w kolejnej dekadzie, co oznacza, że obecne prognozy są jeszcze zbyt wczesne i mogą być efektami chwilowego optymizmu.
Perspektywa zwycięzcy i przegranego
Czy zatem AI to katastrofa, czy szansa?
- Szansa – szybkie wdrażanie nowych rozwiązań obniża koszty i tworzy nowe miejsca pracy w sektorach z wysoką technologią, inżynierią i produkcją.
- Katastrofa – jeśli proces ten spowoduje masowe masowe zwolnienia, a gospodarki nie zdołają przystosować się do nowej rzeczywistości, czeka nas globalny kryzys.

Czy technologia to nowa strategia?
Podobnie jak w wielu innych dziedzinach, inwestycje w AI służą nie tylko rozwojowi, ale także uzyskaniu przewagi strategicznej. W świecie, gdzie rynek już teraz jest napompowany i pełen spekulacji, pytanie brzmi, czy wycena nowych technologii odzwierciedla ich realny potencjał, czy tylko donośnie zagłusza obawy i nadzieje inwestorów.
Zamiast końca, początek ewolucji?
Czy zatem startujemy w erę, gdy roboty i AI będą nie tylko narzędziami, ale i nowymi pracownikami, tworzącymi własną, autonomiczną gospodarkę?
- Według Goldman Sachs wskaźnik wdrożenia AI w większości firm na świecie wynosi obecnie około 9,2%.
- Morgan Stanley z kolei przewiduje, że pełny efekt tej technologii w danych gospodarczych pojawi się najwcześniej za kilka lat, co oznacza, że wiele jeszcze musi się wydarzyć, zanim AI zacznie faktycznie de facto tworzyć gospodarkę przyszłości.

Na końcu dnia, pytanie brzmi: czy świt nowej gospodarki jest blisko, czy to tylko kolejny etap merytorycznych manipulacji?
- Jeśli AI i automatyzacja będą dalej obniżać koszty i tworzyć nowe miejsca pracy, możemy być świadkami nie tylko wzrostu zysków, ale także głębokiej przemiany społecznej.
- Jeśli jednak zbyt szybki wzrost wartości tych technologii i nierealistyczne oczekiwania spowodują burzę na rynkach, chaos i kryzys mogą stać się nieuniknione.
Oczekujemy więc na odpowiedź rynku i decyzje decydentów – bo choć technologia rośnie, odwaga i odpowiedzialność w zarządzaniu tą zmianą jest tym, co zdecyduje, czy przyszłość będzie w rękach ludzi, czy maszyn.


