Szokujący wyrok w Anglii: prawa migrantów ważniejsze niż Brytyjczyków

Oficjalnie: prawa migrantów górą nad lokalnymi? Kontrowersyjny wyrok i burza w brytyjskiej debacie

Adrian Kosta
5 min czytania

W Wielkiej Brytanii rozgorzała nowa odsłona sporu, który nie schodzi z czołówek: czy dobro migrantów ma pierwszeństwo nad prawami lokalnych obywateli? W sporze o hotel Bell w Epping Forest, przez sądy i resorty rządu, wyraziście wybrzmiałoazylanci (nawet ci z oskarżeniami o przestępstwa) nie mogą stać się bezdomni – nawet jeśli odbywa się to kosztem protestujących lokalnych społeczności.

To nie tylko prawnicza batalia. To dramat polityczny, społeczny i – nie bójmy się słowa – kulturowy, który ujawnia głębokie pęknięcie: czy kraj należy jeszcze do Brytyjczyków, czy już do instytucji tłumaczących każdą decyzję „nienaruszalnymi fundamentalnymi prawami człowieka”?

Autor poleca: Kryzys patriotyzmu w UK: kiedy miłość do kraju staje się problemem

„Prawa azylantów ważniejsze niż obawy lokalnych mieszkańców”

Sędzia Apelacyjny jasno podkreślił: obowiązek państwa do niedopuszczenia do bezdomności migrantów (w myśl art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) stoi ponad lokalnymi interesami samorządu, nawet jeśli argumentowano, że hotel był miejscem protestów po oskarżeniach o napaść seksualną na nieletnią.

Prawnicy Home Office wprost zadeklarowali, że… „istotne interesy publiczne nie są równe” i to rząd, nie lokalna rada, reprezentuje „całość interesu publicznego Wielkiej Brytanii”.

Jednocześnie dokumentacja sądowa jasno wskazuje: kontrola planowania jest ważna, ale nie może stawać ponad „nienaruszalnym” obowiązkiem wynikającym z międzynarodowych traktatów.

Wieczór po wyroku sądowego był pełen nerwów – policja musiała stawić czoła demonstrantom próbującym wedrzeć się do hotelu. Fala niezadowolenia płynie dalej: do sądów szykuje się już co najmniej 13 innych rad, także… zarządzanych przez Partię Pracy.

Konserwatywni liderzy deklarują walkę prawną, Chris Philp oskarża rządzących o „wykorzystywanie sądów przeciw społeczeństwu”, Kemi Badenoch zachęca konserwatywne rady do szturmu sądowego, a tymczasem… Partia Pracy zatwierdza status quo.

CYNICZNYM OKIEM: Paragraf jest elastyczny – dla sędziego i prawnika elastyczność, dla mieszkańca przymus i bezsilność; dla azylantów to karta wstępu do hotelu za publiczne pieniądze, dla protestujących – w najlepszym razie mandat.

Co naprawdę mówi orzeczenie?

  • Władza centralna i EKPC mają pierwszeństwo przed lokalną autonomią i protestem społecznym
  • Państwo ma formalny obowiązek przeciwdziałania bezdomności migrantów – nawet jeśli ceną są koszty społeczne, wizerunkowe i bezpieczeństwa
  • Pokusa „precedensu” budzi lęk – sąd ostrzegł: zamknięcie hotelu w Epping mogłoby wywołać lawinę pozwów i zmian w polityce migracyjnej

Piętrzące się napięcia i komunikaty od polityków

Konserwatyści i opozycja wywierają presję na lokalnych radnych, by walczyć o odzyskanie kontroli nad polityką migracyjną, ale rząd, poprzez swoich przedstawicieli i prawników, jednoznacznie staje po stronie twardej wykładni EKPC.

uk
Funkcjonariusze policji przygotowują się do demonstracji przed hotelem Bell w Epping.

Warto odnotować bezpośrednie pytanie dziennikarza skierowane do posłanki Partii Pracy Bridget Phillipson: „Czy zgadzasz się, że prawa azylantów są ważniejsze niż mieszkańców Epping?”
Odpowiedź: „Tak, oczywiście, że tak.” Brak zbędnego krążenia wokół problemu. Szczerość czy kapitulacja?

CYNICZNYM OKIEM: Można powiedzieć, że Brytania stworzyła nową, nieformalną hierarchię obywatelską – migranci najpierw, tubylcy potem, a reszta… na koszt własny i cudzy.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w sprawie Epping Forest dobitnie pokazuje, że między retoryką „państwa prawa”, a realiami życia społeczności istnieje głęboka przepaść. Dla jednych to triumf norm humanitarnych, dla innych – absolutny upadek zaufania społecznego, bezpieczeństwa i poczucia wpływu na własne losy.

Pytanie nie brzmi już, kto ma rację, lecz jak długo brytyjskie społeczeństwo wytrzyma narastające tarcia i czy hierarchia praw narzucona przez interpretację sądową nie stanie się iskrą dalszych podziałów. Rozdźwięk między „obowiązkami państwa”, a „poczuciem sprawiedliwości” osiągnął nowy poziom – i przestaje być tylko brytyjskim problemem.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *