Od ponad pół wieku świat zmaga się z poważnym problemem, który zasłania się mgłą ekonomicznego optymizmu: masowy i niekontrolowany wzrost zadłużenia rządów ponad wszelkie rozsądne granice. System złotego standardu, który przez stulecia chronił realną wartość pieniądza, został porzucony, a w jego miejsce narodziła się era drukowania niemal bez pokrycia.
Autor poleca: Ostateczny kryzys długu. Ludzkość stoi przed finansową katastrofą
Zadłużenie, które nie ma szans na spłatę. Drukowanie pieniędzy
Stosunek długu do Produktu Krajowego Brutto (PKB) w największych gospodarkach jest porażający. USA balansują na poziomie 120% PKB, Europa oscyluje wokół 100%, ale niektóre państwa jak Francja, Włochy czy Hiszpania przekraczają ten poziom zdecydowanie. Japonia jest rekordzistą z kosmicznym poziomem w okolicach 200% PKB. Nawet Chiny, które oficjalnie mają nierejestrowane lokalne zadłużenie samorządów, plasują się na 120%, co pokazuje, że globalna gospodarka znalazła się w niewiarygodnym zadłużeniowym kole.

Ponieważ rządy nigdy nie były i nie będą w stanie spłacić tak gigantycznego długu, sięgają po „prostą” metodę – drukowanie pieniędzy i dewaluację waluty, by realna wartość przyszłych zobowiązań była coraz niższa. Ta strategia, zwana „nadmuchiwaniem inflacji”, sprawia, że każdy posiadacz oszczędności jest systemowo okradany, zanim jeszcze się zorientuje.
Banki centralne na całym świecie w ciągu ostatnich lat obniżyły stopy procentowe aż 123 razy, a każdy z tych ruchów miał na celu pośrednie finansowanie rządowego długu i stymulację gospodarki. Fed, Europejski Bank Centralny, Bank Japonii, Bank Anglii i Szwajcarski Bank Narodowy – wszyscy panicznie sięgają do narzędzi monetarnych, by opóźnić katastrofę.

Wielki Globalny Wzrost – bajka o boomie na ryzykowne aktywa
Efekt? Jednym słowem: Wielki Globalny Wzrost, w którym ceny aktywów ryzykownych – od akcji, przez nieruchomości, po złoto – rosną gwałtownie, bo inwestorzy uciekają od gotówki tracącej na wartości. Rosnąca fala pieniędzy napędza spekulacje i bańki, które jak zawsze w historii zakończą się pęknięciem.

Inwestorzy doskonale rozumieją tę grę: jak najdłużej płynąć na fali wzrostów, a potem zwinąć interes na czas przed katastrofą większą niż kryzys z 2008 roku, który dziś jawił się jako niewinne „pufnięcie”.
CYNICZNYM OKIEM: To, co wygląda jak normalny wzrost – coraz wyższe ceny akcji czy złota – jest niczym innym jak kopaniem własnego grobu przez elity finansowe napędzane przez rządy. Drukowanie pieniędzy to biznes, którego ofiarą pada klasa średnia i posiadacze oszczędności, a system kręci się, aż prężność bańki osiągnie punkt krytyczny.
Choć bańka jeszcze nie pękła, widoczne są pierwsze rysy. Prognozy ekspertów wskazują, że kulminacja tej spirali może nastąpić już w niedalekiej przyszłości, a wówczas globalne rynki i gospodarki doświadczą szoku, którego konsekwencje odczują wszyscy, od inwestorów po zwykłych konsumentów.
Wielki Globalny Wzrost to nie triumf – to odliczanie do kolejnej katastrofy. Rządy i banki centralne utknęły w pułapce zadłużenia i polityki inflacyjnej, która z dnia na dzień uderza w ekonomiczną stabilność mas. Realne zagrożenie wymaga świadomości, planowania i strategii wyjścia ze spiralnych długów, bo inaczej czeka nas nieuchronny krach większy niż jakikolwiek w historii ludzkości.
Zamiast fałszywych deklaracji i politycznych sztuczek, świat potrzebuje prawdziwej reformy finansowej, zanim skończy się czas dla kozłów ofiarnych, jakim jest gospodarka i przeciętny obywatel.


