Od kilku miesięcy świat obserwuje eskalację obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych na Karaibach oraz coraz bardziej agresywne działania wobec podejrzanych o przemyt narkotyków flotylli wód morskich. Choć oficjalnym celem tych operacji miała być walka z kryzysem fentanylowym w USA, tajne informacje ujawnione przez urzędników amerykańskich rzucają nowe światło na prawdziwy motyw – strategia usunięcia prezydenta Nicolása Maduro z władzy i zmiany reżimu w Wenezueli.
Pretekst walki z narkotykami – rzeczywistość militarnej ofensywy
Według relacji z przecieków i raportów The New York Times, mimo oficjalnych argumentów o konieczności przeciwdziałania przemytniczym łodziom i kryzysowi narkotykowemu, wojskowe ataki oraz intensyfikacja obecności amerykańskiej to przede wszystkim element kampanii politycznej wymierzonej w rząd Maduro.
Sekretarz stanu Marco Rubio od dawna jawnie dąży do obalenia wenezuelskiego przywódcy. Już w 2019 roku, gdy administracja Trumpa próbowała poprzeć nieudany zamach, Rubio publikował na Twitterze zdjęcia zamordowanego Kaddafiego, dając jasną groźbę Maduro.
Just what you want in a Secretary of State, the capacity to threaten assassination by anal knifing.
Rubio Posted Graphic Image of Gaddafi’s Murder in Apparent Threat to Maduro. Twitter Says it Didn’t Violate Their Terms of Service.https://t.co/ZPWBfYRI3L https://t.co/4NTHisH4at pic.twitter.com/aOEMK9FRBO
— Sam Husseini (@samhusseini) November 12, 2024
Amerykańskie oskarżenia o przywództwo Maduro nad kartelami narkotykowymi oparte są na niewystarczających dowodach. Doniesienia wenezuelskich urzędników i dane statystyczne pokazują, że większość kokainy produkowanej w Kolumbii nie przechodzi przez Wenezuelę, a fentanyl, którego śmiercionośny kryzys ma być argumentem do działań zbrojnych, nie jest ani produkowany, ani transportowany przez ten kraj.
Eskalacja konfliktu i groźba wojny
Zaledwie 2 września rozpoczęły się bombardowania podejrzanych łodzi na Karaibach, które doprowadziły do śmierci co najmniej 17 osób – według dostępnych informacji m.in. poprzez akcje sił USA o charakterze pozasądowym.
Oficjalni urzędnicy przyznają, że administracja Trumpa rozważa dalsze środki, w tym przeprowadzenie ataków bezpośrednio na terytorium Wenezueli, co mogłoby doprowadzić do pełnoskalowego konfliktu.
Jeden z anonimowych rozmówców Axios ostrzegł, że obecność wojskowa USA w regionie może być powtórką inwazji na Panamę w 1989 roku, która zaowocowała obaleniem dyktatora Manuela Noriegi.
Administracja rozdaje nagrodę w wysokości 50 milionów dolarów (nieoficjalne doniesienia mówią nawet o kwocie 100 mln USD!) za informacje prowadzące do złapania lub likwidacji Maduro, pokazując, jak dalece jest gotowa posunąć się w realizacji swoich celów.
Autor poleca: Nieoficjalna wojna USA z Wenezuelą: 100 mln USD za głowę Maduro
CYNICZNYM OKIEM: Pod płaszczykiem bohaterskiej walki z narkotykami Ameryka toczy swoją własną grę o wpływy i surowce w Ameryce Łacińskiej. Historia uczy, że pod tymi słowami często tli się zimna kalkulacja polityczno-ekonomiczna, gdzie losy zwykłych ludzi są drobnostką w rozgrywce o globalną dominację.
Geopolityczne i ludzkie koszty. Czy czeka nas powtórka historii?
Zwiększenie napięć na Karaibach i wobec Wenezueli nie tylko dezintegruje region, ale także powoduje kryzys humanitarny i destabilizację życia milionów ludzi. Kampanie obalenia rządów poprzez presję militarną i ekonomiczną pozostawiają poważne ślady długofalowe – od rozbicia struktur państwowych po wzmożoną migrację i wojnę domową.
Po 2019 roku, gdy administracja Trumpa po raz pierwszy próbowała zmienić rząd Maduro, sytuacja faktycznie się zaostrzyła. Nieudana próba zamachu przerodziła się w nasilony kryzys i coraz bardziej otwartą wojnę podjazdową.
Czy kolejna klęska jest przesądzona? Trudno stwierdzić, ale prawdopodobieństwo eskalacji jest wyższe niż kiedykolwiek.
Świat obserwuje, jak państwa odgrywają swoje wielkie role na scenie geopolityki, ale prawda jest taka, że za każdą decyzją ofiarami są zwykli ludzie – mieszkańcy Wenezueli, Karaibów i całej Ameryki Łacińskiej.
Czy świat będzie świadkiem kolejnej tragedii, czy też znajdzie drogę do pokojowego rozwiązania konfliktu?
Na tę chwilę odpowiedź pozostaje w rękach decydentów, ale historia nie pozostawia złudzeń – szybkie i brutalne zmiany reżimów nigdy nie kończą się dobrze dla pokolenia, które je doświadcza.


