Profesor inżynierii komputerowej Mohamed Elmasry, obserwując swoje wnuki w wieku 10 i 11 lat, stanął przed prostym pytaniem: „Ile to jest jedna trzecia z dziewięciu?” Zamiast zastanowić się chwilę nad odpowiedzią, dzieci natychmiast skorzystały z kalkulatora w smartfonie. Podobnie, pytane o stolicę Kuby – kraju niedawno odwiedzanego – od razu sięgnęły po Google, zamiast sięgnąć do pamięci.
Ten obraz, choć może zabawny, jest symbolem głębszego zjawiska. Z 60% światowej populacji korzystającej ze smartfonów i 97% osób poniżej 30 roku życia – przypomnienie, jak mocno technologia wrosła w nasze procesy myślowe, jest jak zimny prysznic dla naszej autonomii poznawczej.
Outsourcing poznawczy i erozja umiejętności – koszt wygody
Poleganie na zewnętrznych systemach do zbierania i przetwarzania informacji, zwane outsourcingiem poznawczym, ma swoją cenę.
Badania pokazały, że nawyk używania GPS wiąże się ze znacznym spadkiem pamięci przestrzennej i umiejętności samodzielnej nawigacji. Podobnie, gdy AI przejmuje proces kodowania czy wyszukiwania informacji, następuje utrata zdolności krytycznego myślenia, umiejętności decydowania, a także ujawnia się lenistwo poznawcze.
CYNICZNYM OKIEM: Zamiast tępić rzeczywiste ograniczenia, pozwoliliśmy maszynom przejąć kluczowe funkcje mózgu. Teraz zastanawiamy się, czy to my rządzimy technologią, czy może ona skutecznie rządzi nami – na granicy masowej degeneracji mentalnej.
Fenomen „efektu Google” – czyli zjawisko zapominania informacji, które łatwo znaleźć w sieci – został udokumentowany przez Uniwersytet Columbia już w 2011 roku. Obserwowano zmniejszoną komunikację rodzinną, skurczenie się kręgów społecznych oraz wzrost depresji i samotności wśród pierwszych użytkowników internetu.
Choć w kolejnych latach efekt negatywnych skutków został częściowo złagodzony przez silne sieci społeczne ekstrawertyków, to i tak „cyfrowa amnezja” pozostaje plagą współczesności.
Badania z 2021 wykazały, że korzystający z Google mają gorsze wyniki w testach zapamiętywania i uczenia się, niż osoby bez internetu.
Co więcej, chwytają się złudzenia opanowania materiału, choć w rzeczywistości wiedza jest powierzchowna i opiera się na „iluzji profesjonalizmu”. Korzystanie z atrakcyjnie podawanych informacji z ekranu staje się wygodną wymówką do niepogłębiania prawdziwej wiedzy.
Obecność smartfona – subtelny wróg koncentracji. Stawanie się podobnym do maszyny
Nawet sama obecność smartfona, nawet wyłączonego lub schowanego w torbie, redukuje naszą „dostępną pojemność poznawczą”.

Psychologiczne badania potwierdzają, że telefon zajmuje uwagę mózgu, utrudnia pełne skupienie na zadaniu i sprzyja powierzchownemu myśleniu, prowadząc do ograniczenia inteligencji społecznej i odporności psychicznej.
W USA dzieci w wieku 8–12 lat spędzają przed ekranami aż 4–6 godzin dziennie, a nastolatki osiągają nawet 9 godzin. W tym samym czasie aż 44% nastolatków odczuwa lęk, a 39% cierpi z powodu samotności bez dostępu do telefonu.
Jednocześnie badania wskazują, że nadmierne korzystanie z urządzeń wiąże się z ograniczeniem kontaktów społecznych, upośledzoną inteligencją emocjonalną, a nawet nasilaniem objawów podobnych do spektrum autyzmu i ADHD.

CYNICZNYM OKIEM: XXI wiek przyniósł nowy gatunek cyfrowych zombii: młodych, którzy mają dostęp do wszechwiedzy online, a jednocześnie cierpią na chroniczny deficyt uwagi, emocji oraz autentycznych więzi społecznych. To ironia technologii – gigantyczne możliwości przy jednoczesnej mentalnej pustce.
Manipulacja emocjami i społeczną dynamiką mediów społecznościowych
Eksperymenty na setkach tysięcy użytkowników Facebooka ujawniły, że emocje w internecie są zaraźliwe: pozytywne posty generują więcej pozytywnych, negatywne – eskalują negatywność, co staje się narzędziem manipulacji emocjonalnej.
To czyni nasze zachowania przewidywalnymi i poddanymi cyfrowemu sterowaniu – dla ludzi tworzy się specjalnie zaprogramowane i podatne na manipulację „dramy”.
Pokolenie wychowane na smartfonach i wszechobecnej cyfrowej sieci stoi wobec paradoksu: dostęp do informacji nigdy nie był taki łatwy, a jednocześnie zdolność do myślenia głęboko, krytycznego i samodzielnego dramatycznie maleje.
Kluczowym wyzwaniem dla edukacji i rodziców jest nauka korzystania z technologii tak, by nie zastępowała one naturalnego myślenia, ale je wspierała. Bez tego grozi nam wszystko, co najgorsze: cyfrowa amnezja, izolacja, powierzchowność i utrata człowieczeństwa.
Bo nawet najlepiej zaprogramowany smartfon nie zastąpi umysłu, który potrafi się zatrzymać, przemyśleć, zadać pytanie i odnaleźć prawdziwą odpowiedź.


