Słubice w kryzysie – kontrole graniczne niszczą polskie biznesy

Korki, chaos i skutki społeczne – jak przejścia graniczne paraliżują życie?

Adrian Kosta
6 min czytania

Słubice, jedno z najbardziej unikalnych europejskich miast przygranicznych, od lat funkcjonowały jako dynamiczny punkt integracji handlowej i kulturowej między Polską, a Niemcami. Przez niemal dekadę swobodnego przepływu osób i towarów, miasteczko tętniło życiem, inwestorzy chętnie lokowali tu biznesy, a tysiące ludzi codziennie przekraczało granicę, by pracować lub robić zakupy. Jednak od czasu ponownego wprowadzenia kontroli granicznych – najpierw przez Niemcy w październiku 2023 roku, a potem przez Polskę w lipcu 2025 – życie i gospodarka Słubic zmieniły się dramatycznie.

Kontrole graniczne jako cios dla lokalnej gospodarki

Wzmożone kontrole na polsko-niemieckiej granicy mają oficjalnie ograniczać nielegalną migrację, lecz w praktyce wywołały falę problemów, które mocno uderzyły w lokalne biznesy. Właściciele sklepów i kawiarni mówią wprost o spadku liczby klientów nawet o 50-70%. Przykładowo, sklep z papierosami odnotował spadek ruchu o połowę, a właścicielka baru gastronomicznego – Ewa Konieczyńska – musiała zrezygnować z zatrudnienia dwóch pracowników, bo nie stać jej na ich pensje.

Zastępca burmistrza Słubic, Tomasz Stefański, przekazał, że zyski przedsiębiorców spadły o około 20% wskutek niemieckich kontroli, a sytuacja pogorszyła się po wprowadzeniu podobnych działań także po stronie polskiej. Nie jest to tylko kwestia pojedynczych sklepów – problem dotknął silnie też sektor gastronomiczny i usługi.

Kiedyś symbolem kwitnącego transgranicznego handlu były słubickie bazary, tętniące życiem dzięki napływowi niemieckich klientów. Dziś te miejsca przypominają raczej opuszczone przestrzenie.

Pustki widać także na parkingach – niemieckie tablice rejestracyjne, kiedyś dominujące, stały się rzadkością, mimo że szyldy i ceny wciąż zdają się kierować do niemieckiego klienta.

Nie tylko handel odczuwa skutki kontrowersyjnych decyzji. Nawet słubickie stacje paliw notują mniejszy ruch – klienci z Niemiec unikają tankowania po polskiej stronie, nie chcąc tracić czasu w korkach. To z kolei uderza również w sektor usług, takich jak fryzjerstwo czy kosmetyka, które ze względu na niższe ceny były przez lata popularne wśród niemieckich klientów.

Handlarze i mieszkańcy miasta podnoszą ton: „U nas jest tanio, ale nikt nie chce tu teraz przyjechać przez wielogodzinne oczekiwania na granicy”, mówi Jurij Latusznik, sprzedawca na bazarze.

Wprowadzone kontrole generują dziś wielogodzinne korki, zwłaszcza pod koniec tygodnia, gdy wielu pracowników wraca do domów. Czas oczekiwania na przejście granicznej kontroli sięga nawet pięciu godzin, paraliżując codzienne życie w mieście. Ten chroniczny stan zakorkowania powoduje nie tylko frustrację, ale i realne problemy ze zdrowiem i dostępem do usług – niektórzy nie mogą wyjechać na czas do lekarza czy zwykłych zakupów.

Reporterzy relacjonują, że mieszkańcy skarżą się na ogromny smród uryny, bo zniecierpliwieni kierowcy załatwiają swoje potrzeby gdzie popadnie. Smog powodowany tysięczną kolejką aut dodatkowo pogarsza sytuację.

Wpływ Ruchu Obrony Granic i efekt psychologiczny

Sytuacja komplikuje się przez obecność członków Ruchu Obrony Granic Roberta Bąkiewicza, którzy stacjonują w pobliżu przejścia, choć formalnie nie mają prawa kontrolować przechodniów. Ich obecność dodatkowo odstrasza potencjalnych klientów i wpływa na wizerunek miasta jako nieprzyjaznego dla Niemców. Bąkiewicz stoi obecnie w obliczu zarzutów za znieważenia funkcjonariuszy, co komplikuje sytuację.

Media niemieckie szeroko opisują korki i chaos, często z przesadą lub dezinformacją, co jeszcze bardziej odstrasza niemieckie rodziny, które zwykły regularnie odwiedzać Słubice.

Choć początkowo kontrole po stronie polskiej miały być tymczasowe do 5 sierpnia 2025, zostały przedłużone do 4 października, a decyzje na wrzesień zapowiadają dalsze utrudnienia. Każde przedłużenie tylko pogłębia kryzys, przed którym stoją lokalni przedsiębiorcy.

Przez lata bliskość Niemiec i swobodny przepływ pomiędzy Frankfurtem nad Odrą a Słubicami tworzyły symbol współpracy i wspólnego rozwoju. To dwumiasto z tysiącami wspólnie działających ludzi i firm, dynamicznymi gospodarkami i unikalnym stylem życia. Obecne restrykcje stawiają ten model pod ogromną presją, zagrażając nie tylko ekonomii, ale i społecznej tkance.

CYNICZNYM OKIEM: Słubice, kiedyś kwitnący klejnot transgranicznej współpracy, dzisiaj stają się przestrogą, jak polityczne decyzje z powodów odległych od lokalnej rzeczywistości mogą zrujnować małe społeczności. Czy naprawdę chodzi o walkę z nielegalną migracją, czy raczej o polityczne gry, które ignorują realne skutki? I czy lokalni przedsiębiorcy oraz mieszkańcy zostaną traktowani jak pionki czy ofiary systemu?

Jeśli obecne kontrole i niechęć niemieckich klientów utrzymają się, lokalna gospodarka Słubic stoi przed poważnym kryzysem. Przedsiębiorcy myślą już o zawieszeniu lub zamknięciu działalności – co skończy się utratą miejsc pracy i dalszą degradacją miasta.

Sytuacja w Słubicach doskonale pokazuje, jak wrażliwe są małe i średnie przedsiębiorstwa na bariery migracyjne i polityczne decyzje. To przykład, jak polityka graniczna może zniszczyć to, co przez lata budowano – zaufanie, współpracę i rozwój regionalny.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *