Serbia na krawędzi wojny ulicznej – czy wybuchnie bratobójcza przemoc?

„Zostały dosłownie dni, zanim zaczną zabijać na ulicach” – ostrzeżenie prezydenta kraju

Adrian Kosta
4 min czytania

Prezydent Serbii Alexsandar Vučić wydał ostatnio jedno z najbardziej dramatycznych oświadczeń, jakie widzieliśmy w ostatnich latach w regionie. W obliczu nasilających się protestów opozycyjnych, które coraz częściej przeradzają się w gwałtowne starcia, podkreślił, że „dosłownie zostały dni, zanim zaczną zabijać na otwartych ulicach”.

Tak surowe słowa wskazują na głębię kryzysu politycznego i społecznego, który od ponad dziewięciu miesięcy trawi takie miasta jak Belgrad, Nowy Sad czy Valjevo.

Rządowa zapowiedź twardej reakcji i eskalacja napięć

Vučić jasno dał do zrozumienia, że władze są gotowe podjąć „zaskakujące” i zdecydowane kroki wobec protestujących, których działania coraz częściej przekraczają granice obywatelskiego nieposłuszeństwa.

– „Zrobili już wszystko inne, pozostało im tylko zacząć zabijać” – mówił prezydent, nie ukrywając napięcia i alarmu. Dodał, że przemoc jest oznaką całkowitej słabości i obiecał surowo karać chuliganów.

Polityk wskazał też, że jego rząd nie podda się „presji zewnętrznej”, obiecując, że Serbia „będzie opierać się presji i zwycięży”.

Według Vučića, jeśli obecnej fali przemocy nie powstrzyma się zdecydowanie, bardzo szybko dojdzie do pierwszych ofiar śmiertelnych na ulicach.

Napięcia sięgają zenitu po tragicznej katastrofie z 1 listopada poprzedniego roku, kiedy to poddasze dworca kolejowego w Nowym Sadzie zawaliło się, zabijając 16 osób. To zdarzenie stało się początkiem całej serii demonstracji i suszących się napięć społecznych.

Demonstranci wzywają do ujawnienia prawdy i ukarania winnych katastrofy. Domagają się przejrzystości w tracie dokumentacji związanej z remontem oraz zwiększenia nakładów na edukację wyższą. Żądają także uwolnienia zatrzymanych studentów i nauczycieli, którzy brali udział w manifestacjach.

Z kolei rząd twierdzi, że spełnił większość z tych postulatów, dlatego dalsze protesty określa jako nieuzasadnione.

Polityczne konsekwencje katastrofy i wymiana władzy

Sprawa zawalenia się budynku doprowadziła do poważnych roszad na szczeblu regionalnym i centralnym. Minister budownictwa Goran Vešić, odpowiedzialny za nadzór nad remontem, zrezygnował ze stanowiska, unikając bezpośredniej odpowiedzialności.

Burmistrz Nowego Sadu Milan Đurić oraz premier Miloš Vučević przyjęli odpowiedzialność i również podali się do dymisji pod koniec stycznia.

Nowy premier i rząd objęli stanowiska po wyborach parlamentarnych w połowie kwietnia, jednak napięcia społeczne i polityczne pozostają wysokie.

W trakcie trwających protestów doszło do regularnych starć z policją oraz zwolennikami rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS). Demonstranci niejednokrotnie używali ognia – podpalono między innymi biuro partii SNS, co podgrzało emocje i dało wymówkę władzom do zapowiedzi użycia siły.

CYNICZNYM OKIEM: Serbia stoi na krawędzi wybuchu społecznego, a retoryka prezydenta przypomina ostrzeżenia przed katastrofą, która może przerodzić się w bratobójczą wojnę uliczną. Wraz z trwającą walką o władzę i sprawiedliwość, pada pytanie – czy władze uratują kraj przed spirala przemocy, czy też przyspieszą upadek demokracji przez zaostrzanie konfliktu?

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

TAGI:
KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *