Na szczycie 400-metrowego wieżowca w Bengaluru stoi luksusowa rezydencja, która jest czymś więcej niż tylko domem. To symbol ekstrawagancji, władzy i… absurdalnej ironii. Jej właściciel, Vijay Mallya, indyjski potentat, który wydał 20 milionów dolarów na spełnienie swojego marzenia o „podniebnej rezydencji”, może nigdy w niej nie zamieszkać. Dlaczego? Bo jest poszukiwany przez władze za oszustwa i pranie brudnych pieniędzy. I tak oto, zamiast cieszyć się widokiem z góry, Mallya patrzy na swoje marzenie z daleka – z bezpiecznej odległości w Wielkiej Brytanii, gdzie ukrywa się przed sprawiedliwością.
CYNICZNYM OKIEM: Budujesz rezydencję na szczycie wieżowca, a kończysz z widokiem na więzienie. Ironia? Nie, to po prostu samo życie.
Podniebna rezydencja: Luksus na wysokościach, ale bez właściciela
Rezydencja Mallyi to nie zwykły apartament. To ekstrawagancki projekt, który obejmuje bujne ogrody, basen bez krawędzi, lądowisko dla helikopterów i taras z widokiem na… slumsy. Tak, slumsy. Bo oto mamy do czynienia z jednym z najbardziej jaskrawych kontrastów współczesnego świata: luksusowy wieżowiec wznoszący się nad morzem biedy. To jak scenografia do filmu o nierównościach społecznych, tylko że ten film jest prawdziwy.
Irfan Razack, prezes Prestige Estates Projects, który nadzorował budowę, mówi: „Wyzwaniem było zbudowanie rezydencji na ogromnym wsporniku na tej wysokości, ale zapewniliśmy, że zbudujemy ją dokładnie tak, jak została pomyślana.” I rzeczywiście, budowla jest imponująca. Tylko że jej właściciel może nigdy nie postawić w niej stopy.
Vijay Mallya: Od króla piwa do króla uciekinierów
Vijay Mallya to postać, która mogłaby być bohaterem dramatu. Zbił fortunę na sprzedaży piwa Kingfisher, ale jego biznesowe imperium zaczęło się walić, gdy zainwestował w lotnictwo i Formułę 1. Dziś jest oskarżany o oszustwa finansowe i pranie brudnych pieniędzy. Indie od lat starają się o jego ekstradycję, ale Mallya, mieszkający w Wielkiej Brytanii, skutecznie opiera się tym wysiłkom.

W 2023 roku brytyjski minister bezpieczeństwa Tom Tugendhat powiedział: „Wielka Brytania nie zamierza stać się miejscem, w którym ludzie mogą uniknąć sprawiedliwości.” Tylko że na razie wygląda na to, że Mallya właśnie to zrobił. Jego rezydencja w Bengaluru stoi pusta, a on sam żyje w luksusie – tylko nie tym, który sobie wymarzył.
CYNICZNYM OKIEM: Kiedyś król piwa, dziś król uciekinierów. Mallya udowadnia, że nawet największe fortuny nie uchronią cię przed konsekwencjami.
Rezydencja bez właściciela: Symbol czy przestroga?
Rezydencja Mallyi to nie tylko luksusowy apartament – to symbol naszych czasów. Z jednej strony mamy ekstrawagancję, z drugiej – biedę. Z jednej strony marzenia, z drugiej – rzeczywistość. I wreszcie: z jednej strony prawo, które próbuje dosięgnąć winnych, a z drugiej – system, który pozwala im uciec.
Czy ta rezydencja kiedykolwiek doczeka się właściciela? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Na razie stoi jako milczący świadek ludzkiej chciwości, ambicji i… głupoty. Bo czy nie jest głupotą wydać 20 milionów dolarów na coś, czego nigdy nie będziesz mógł użyć?
CYNICZNYM OKIEM: Rezydencja Mallyi to jak pałac z piasku – imponujący, ale nietrwały. I tak jak pałac z piasku, może zostać zmieciony przez fale… sprawiedliwości.


