W ostatnich tygodniach świat finansów wstrzymał oddech, gdy złożony wskaźnik wycen amerykańskich akcji sięgnął nowych historycznych szczytów. To wydarzenie, jakkolwiek na pierwszy rzut oka triumfalne, w rzeczywistości rzuca długi cień niepokoju na perspektywy rynku na najbliższe lata. Wyceny znajdujące się na ekstremalnym poziomie zwykle zapowiadają trudne czasy dla inwestorów długoterminowych, choć jeszcze cała machina rynkowa trwa w swej żarliwej euforii.

Rozdroże gigantów AI – cud wydatków czy bańka na miarę XXI wieku?
Jednym z dominujących tematów w ostatnich miesiącach jest postać sztucznej inteligencji. Spółki technologiczne związane z AI wydają ogromne kwoty na rozwój i inwestycje, podtrzymując zainteresowanie inwestorów, lecz jednocześnie tworząc podatność rynku na ryzyko poważnej korekty.
W praktyce rynek coraz bardziej uzależniony jest od kondycji i wyników największych firm AI, których wyniki finansowe i potencjalne przeszacowanie usług stanowi materiał na osobne dramaty finansowe.
CYNICZNYM OKIEM: To jak w słynnej bajce o królu bez ubrań – gigantyczna wartość rynkowa, mimo cyklicznych spadków, jest wciąż podsycana iluzją sukcesu. Inwestorzy jednak zaczynają odczuwać chłód realiów, bo makroekonomiczna rzeczywistość i koszty tych inwestycji w końcu będą musiały się przełożyć na faktyczne zyski.
Złożony wskaźnik wycen – konstelacja czterech znaków ostrzegawczych
Autor analizy Bloomberga połączył najczęściej stosowane klasyczne metody wyceny:
- wskaźnik cena do zysku (P/E),
- cena do wartości księgowej (P/B),
- cena do sprzedaży (P/S),
- wskaźnik Tobina Q (stosunek wartości rynkowej aktywów do ich kosztu odtworzenia).
Jednostkowo te wskaźniki wielokrotnie sygnalizowały rynkowe wyceny bliskie szczytom, jednak dzięki ich agregacji powstał miernik, który w lutym 2025 roku osiągnął absolutny rekord wszech-czasów. Po krótkim spadku wrócił w sierpniu do nowego maksimum, mimo napięć związanych z taryfami handlowymi w kwietniu.
Odbicie cen czy preludium do upadku?
Choć rekordowe wyceny teoretycznie mogą świadczyć o zdrowym wzroście, dla inwestorów długoterminowych i świadomych ryzyka jest to raczej znak ostrzegawczy.

Wskaźnik P/E skorygowany o cykl gospodarczy jest co prawda wysoki, ale nie rekordowy. Jednak historycznie, gdy ten wskaźnik się podnosił, kolejne dziesięć lat przynosiło mierne lub nawet negatywne zwroty z rynku akcji.
Rynek nie opiera się wyłącznie na uniwersalnych wskaźnikach – jednak obecne dane sugerują, że przestrzeń na dalsze wzrosty jest ograniczona. W momencie, gdy wiele wskaźników wycen wskazuje na przewartościowanie, jednocześnie nadchodzą sygnały zaniepokojenia: słabnące tempo wzrostu gospodarczego, wyraźne korekty w sektorach technologicznych i możliwe zawirowania geoekonomiczne.
CYNICZNYM OKIEM: W świecie, gdzie pieniądz łatwo dostaje się na rynek dzięki polityce monetarnej, a inwestorzy masowo wierzą w niewzruszone wzrosty, legendy o „nigdy niekończącej się hossie” są budowane na piasku. Gdy pęknie bańka, świat zacznie mówić mniej o dystopijnych scenariuszach, a więcej o realnych stratach milionów.
Nowy rekord wycen amerykańskich akcji to nie tryumf, ale ostrzeżenie: rynek stoi na wąskiej granicy między iluzją wzrostów a nieuchronnym powrotem do średniej. Inwestorzy, którzy wychodzą teraz na scenę, muszą przygotować się na zmienność i na to, że czas pędu może już się skończył.


