Brutalne przestępstwa z użyciem noża w Niemczech osiągają rekordowe poziomy, a statystyki nie pozostawiają złudzeń – trend jest rosnący i nabiera tempa. Najnowsze dane Federalnej Policji za pierwszą połowę 2025 roku pokazują aż 730 przypadków na terenach podległych tej służbie, co odpowiada wzrostowi o 17% względem poprzedniego roku.
Kto dokonuje ataków? Analiza statystyk i rola migrantów
- Cudzoziemcy wyraźnie przodują wśród podejrzanych – stanowili ponad 36% sprawców przy niecałych 15% udziału w populacji.
- Najwięcej przypadków dotyczy Syryjczyków (29), Afgańczyków (23) i Polaków (20).
- W przypadku Algierczyków i Afgańczyków aż 83% interwencji to rzeczywiste użycie noża, a nie tylko noszenie go.
- Na niemieckich dworcach kolejowych doszło do aż 409 z 730 incydentów, co świadczy o rosnącym zagrożeniu w komunikacji publicznej i jednym z centralnych punktów życia społecznego.
CYNICZNYM OKIEM: W świecie, gdzie bezpieczeństwo staje się nową walutą klasy średniej, Niemcy próbują łatać przeciekający statek strefami wolnymi od broni i poradami w stylu „śpiewaj głośno, a bandyta się przestraszy”. Niestety, zderzenie naiwnej biurokracji z brutalną rzeczywistością tworzy groteskowy obraz kraju walczącego ze skutkami własnej polityki otwartości.
Kultura noża – import przemocy czy zmiana społeczna?
Adwokat Udo Vetter ostrzega, że Niemcy „zaimportowały przemoc z nożem” – i przywołuje szereg głośnych przypadków z ostatnich miesięcy:
- Kosowar rani 12-latkę i dwie inne osoby,
- Syryjski azylant dźga pięć osób pod studenckim barem,
- uczestnik zamieszek rani nożem policjanta.
Noszenie noża, zwłaszcza w niektórych kulturach, staje się symbolem statusu, a przemoc – niechcianym towarem eksportowym polityki masowej migracji. Niemieckie metropolie i regiony takie jak Nadrenia Północna-Westfalia borykają się z eksplozją takich incydentów – w 2024 roku liczba przestępstw z nożem wzrosła tam aż o 20,7%, rok wcześniej o 44%.
Tylko w tym landzie cudzoziemcy, stanowiąc 16,1% populacji, odpowiadają za niemal połowę podejrzanych (47,6%) o takie czyny.
Polityka, odpowiedzialność i narastająca presja społeczna
Rzecznik AfD, Martin Hess, właśnie te statystyki przedstawia jako „bezpośrednią konsekwencję masowej migracji”, zarzucając rządzącym „zaprzeczanie rzeczywistości” oraz brak skutecznych mechanizmów kontroli granic i deportacji. Skrytykował symboliczne działania, takie jak strefy wolne od broni, sugerując potrzebę twardej realnej polityki, a nie PR-u.
Manuel Ostermann z Federalnego Związku Policjantów apeluje o stanowcze kroki, wskazując, że nóż to narzędzie, które „zawsze stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia”. Urzędnicy i policja nie mogą już ignorować narastającego zagrożenia.
CYNICZNYM OKIEM: Gdy politycy w Berlinie spierają się, kto stworzy skuteczniejszą broszurę prewencyjną, społeczeństwo zaczyna głosować nogami – unikając dworców, środków publicznego transportu, a czasem i nocnych wyjść na ulicę. To test nie tylko dla systemu bezpieczeństwa, ale i zaufania do państwa jako gwaranta porządku.
Dlaczego system zawodzi? Między populizmem, a realnymi problemami
- Symboliczne działania, jak strefy wolne od broni, nie zastąpią realnych instrumentów polityki bezpieczeństwa – skutecznych kontroli granicznych, masowych deportacji i współpracy międzynarodowej.
- Problem jest niewygodny politycznie – lewica boi się oskarżeń o rasizm, prawica radykalizuje narrację, a ofiary pozostają statystyką i medialnym faktem tygodnia.
- Niemcy muszą teraz wypracować nową równowagę między integracją, kontrolą migracji i skuteczną prewencją przemocy.
Wzrost liczby brutalnych ataków z użyciem noża jest symptomem głębszych zmian społecznych, napięć kulturowych i politycznych błędów ostatnich lat. Niemcy stają przed pytaniem: czy bezpieczeństwo obywateli będzie wreszcie ważniejsze niż poprawność polityczna? Problem dotyczy już nie tylko metropolii, ale każdego, kto korzysta z komunikacji, dworców, przestrzeni publicznych – wszyscy muszą stawić czoła nowej normalności.
Bez przełamania bierności politycznej i naiwności społecznej pozostanie tylko strategia „śpiewaj głośno, żeby przeżyć” – a to nie jest przyszłość, na jaką zasługuje najbogatszy kraj Europy.


