Niemiecka gospodarka nie tylko hamuje, ale już niemal nieprzerwanie spada w dół, a jej przemysł maszynowy – duma kraju i fundament europejskiej potęgi – znalazł się na krawędzi katastrofy. Najnowsze dane i sygnały płynące od niemieckich liderów przemysłowych zwracają uwagę na dramatyczne wyzwania, przed którymi stoi sektor i związane z tym konsekwencje dla milionów pracowników.
Spadek produkcji i fatalne prognozy
Federalny Urząd Statystyczny niemal niedawno zrewidował dane i podał, że PKB w II kwartale 2025 roku spadło o -0,3% zamiast prognozowanych -0,1%. Prezes Niemieckiej Federacji Inżynierii (VDMA) Bertram Kawlath mówi wręcz o „punkcie krytycznym” dla zarówno gospodarki, jak i sceny politycznej.
Prognozy na 2025 rok wskazują na aż 5-procentowy spadek produkcji w przemyśle maszynowym, a w 2026 roku oczekiwany jest jedynie symboliczny wzrost na poziomie 1%. To ogromne wyzwanie dla kraju, którego przemysł maszyn stanowi około 3% PKB, a zatrudnia ponad milion wysokowykwalifikowanych pracowników.
Wystarczy spojrzeć na zatrudnienie – od 2020 roku stracono ponad 200 tysięcy miejsc pracy, z czego 68 tysięcy tylko w ostatnim roku.
Centralna rola polityki i regulacji – kto ponosi winę?
Chociaż Kawlath pierwszy raz publicznie krytykuje rząd za obecny stan, wymieniając ogromne problemy: słabe zamówienia, biurokrację, wysokie podatki i koszty pracy, a nawet złe położenie geograficzne, nie wymienia wprost reform polityki klimatycznej jako głównej przyczyny kryzysu.
Tymczasem wiele wskazuje, że ideologiczne restrykcje Zielonego Ładu, przesadne normy emisji i koszt energii są jak młot na kowadło dla przemysłu niemieckiego.
CYNICZNYM OKIEM: Niemcy, aspirujący do roli lidera ekologicznej rewolucji, okazują się pierwszymi ofiarami własnych zielonych fanaberii. Zamiast wzrostu i innowacji – depresja, a historia przypomina piękny scenariusz samobójstwa na scenie światowej gospodarki.
Eksport pod ostrzałem – cła, wojny handlowe i groźba całkowitego zastoju
Okazuje się, że około 40% niemieckiego eksportu maszyn do Stanów Zjednoczonych obciążone jest 50-procentową taryfą na metal w produkcie, co odpowiada za znaczną redukcję możliwości obecności na tym ogromnym rynku. Niestabilność regulacji zmusza firmy do zawieszania swoich działań eksportowych, co dodatkowo osłabia branżę.
Rosnąca siła Chin, ich subsydiowany przez państwo przemysł oraz ekspansja na globalnym rynku to kolejny cios w niemiecki przemysł. Nie da się skutecznie konkurować z państwem, które traktuje przemysł jako strategiczny projekt, podczas gdy Niemcy zmagają się z biurokratyczną inercją i rosnącymi kosztami.
Deindustrializacja i kryzys energetyczny – kraj na krawędzi
Gospodarka Dolnej Saksonii, wiodąca siła niemieckiego sektora stalowego i maszynowego, domaga się ulg i subsydiów, jednocześnie tracąc zakupowe możliwości wobec taniej stali z Azji.
Cena energii dla niemieckiego przemysłu jest trzykrotnie wyższa niż w USA, które z kolei wspierają swój sektor przemysłowy, niejako wysysając jego potencjał z Europy.
Sektor stalowy, będący jednym z najbardziej energochłonnych działów, przeżywa kryzys połączony z bankructwami licznych hut, a marzenia o „zielonej stali” krytykują ekonomistów jako nierealną utopię.
CYNICZNYM OKIEM: W czasach gdy świat walczy o czyste powietrze, Niemcy swym Zielonym Ładem szarpią własną sieć metaboliczną przemysłu, mordując go uśmiechem i normą emisji. W efekcie trudno nie odnieść wrażenia, że deindustrializacja to nie błąd, lecz celowa polityka ukryta pod maską ekologii i postępu.
Projektów reform społecznych i ekonomicznych nie widać na horyzoncie. Polityka pozostaje w stagnacji, a wzrost liczby szczytów i konferencji ma raczej funkcję medialną, niż realne działanie. Jeśli prognozy spadku o 5% produkcji w 2025 roku się potwierdzą, wówczas niemiecka gospodarka poruszy się na granicy depresji.
Niemiecki przemysł maszynowy przestał być już tylko gospodarką, lecz symbolem szerszego kryzysu – upadku lidera technologicznego i ekonomicznej potęgi Europy Środkowej. Trudno nie zauważyć, że zaślepienie ideologią Zielonego Ładu, własna biurokracja i przesadna regulacja zniszczyły potencjał, który gromadzono przez dekady.
W tej rzeczywistości wielkie pytanie brzmi: czy Niemcy zdołają przywrócić dawną potęgę, czy też staną się przestrogą dla innych?
Bo upadek przemysłu to nie tylko spadek PKB i utrata miejsc pracy, to również paraliż całych społeczności, kryzys innowacyjności i globalna zmiana sił.


