Niemcy na krawędzi kryzysu – medialne show Merza kontra rzeczywistość

Biurokracja pochłania rocznie nawet 146 miliardów euro

Adrian Kosta
4 min czytania

Niemiecka gospodarka, niegdyś synonim solidności i wzrostu, dziś wygląda jak statek na pełnym morzu burz i sztormów. Tymczasem na scenie politycznej rząd federalny, zamiast realnych reform i deregulacji, funduje społeczeństwu spektakl medialny, w którym PR mylony jest z polityką. Friedrich Merz, kanclerz Niemiec, zdaje się być głównym aktorem tego przedstawienia, które jednak do bitwy o przyszłość kraju bardzo wiele traci.

Autor poleca: Niemcy: fala bankructw, zadłużenie i dotacje zamiast reform

Gospodarka Niemiec – od światowej potęgi do krawędzi kryzysu

Statystyki nie pozostawiają złudzeń: w drugim kwartale 2025 roku niemiecki PKB spadł o 0,3% w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami, co było wynikiem gorszym od prognoz. Rok do roku gospodarka odnotowała niemal stagnację lub minimalny wzrost, a prognozy na 2026 rok są równie pochmurne – zaledwie 0,8% wzrostu.

Wysokie ceny energii, skutki wojny na Ukrainie i amerykańskie cła handlowe znacznie obciążają przemysł niemiecki, a realny poziom produkcji i inwestycji jest daleki od optymizmu.

Kanclerz Merz, po objęciu stanowiska, rozpoczął intensywny tygodniowy festiwal medialnych wystąpień: konferencje, udział w Dniu Jedności Niemiec – pełno werbalnych manifestów i apeli o jedność, odwagę, inicjatywę. Za te słowa nagradzany jest oklaskami, ale polityczne decyzje są puste i pozbawione konkretów.

Merz podkreśla, że Niemcy stoją w „decydującym momencie” swojej historii, ale przekonanie, że kilku mówców i konferencji wystarczy do odbudowy gospodarki, jest naiwnością.

CYNICZNYM OKIEM: W świecie pełnym chaosu i wyzwań, Merz gra w polityczne kino, podczas gdy prawdziwe problemy – bezrobocie, deindustrializacja, rosnące koszty życia – są przez niego zignorowane lub maskowane sloganami.

Rzeczywistość nie jest polityczną prasówką. Jesień reform?

Coraz częstsze wiadomości o kolejnych tysiącach zwolnień w legendarnych firmach jak Bosch, cofnięciu się firm takich jak Mercedes do silników spalinowych, czy spadku konkurencyjności sektora przemysłowego, budzą frustrację przedsiębiorców.

Biurokracja pochłania rocznie nawet 146 miliardów euro, zamieniając sektor publiczny w ciężką kulę u nogi gospodarki. Miliardy euro funduszy publicznych wpompowywane są w nieefektywne „zielone” i wojskowe projekty, które ledwo poruszają stagnację ekonomiczną kraju.

Merz zapowiedział „jesień reform”, która ma być odpowiedzią na kryzys. Tymczasem są to głównie kosmetyczne zmiany, ulgi podatkowe dla biznesu, uproszczenie administracji, które są zbyt małe, by przełamać stagnację.

Nie odważono się podjąć radykalnych decyzji w kwestiach migracji, fiskalnej dyscypliny czy realnego zwolnienia biurokracji.

CYNICZNYM OKIEM: Znane motto dziś wygląda tak: „Nie potrafimy, więc udajemy, że działamy”. Merz – „kanclerz przemocy werbalnej” i formalności – lubi kontrolować narrację, zasypując krytyków słowami, podczas gdy sytuacja ekonomiczna to niemal zagłada rynku pracy i potencjału produkcyjnego.

Niemcy na glinianych nogach – lekcje dla Polski i Europy

Dla Polski, która jest ściśle związana gospodarczo z niemiecką machiną, te zawirowania niosą poważne konsekwencje: spadek eksportu, rosnące ceny i wzrost podatków w regionie to realne zagrożenie dla wzrostu i zatrudnienia.

Problem Niemiec pokazuje, że bez odwagi, strategicznego myślenia i decyzyjności, nawet najbardziej rozwinięte gospodarki mogą wpaść w pułapkę stagnacji i krytyki pozostającej jedynie pustą retoryką.

Niemiecka gospodarka stoi przed głębokim strukturalnym kryzysem, który wymaga działań – nie słów. To ostrzeżenie dla Europy, Polski i całego świata, że bez odwagi i spójności balansowanie na krawędzi może zakończyć się upadkiem.

Czas na prawdziwe reformy, a nie teatr iluzji, zanim scena gospodarcza zostanie całkowicie zdominowana przez chaos.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

TAGI:
KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *