Rozpoczynający się rok szkolny to idealny moment, by zadać pytanie o sens i skuteczność naszego systemu edukacji. Neurobiolog dr Marek Kaczmarzyk z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach nie owija w bawełnę – ambicją szkoły systemowej jest nauka wszystkich uczniów tego samego, w tym samym stopniu i czasie. Z punktu widzenia neurologii to zwyczajnie niemożliwe.
Jak podkreśla, mózg każdego z nas działa inaczej, zapamiętuje i rozwija się z różną prędkością, a nasze kompetencje nigdy nie będą takie same. Niestety, szkoła traktuje ten fakt jak problem do ignorowania, a nie jako naturalną cechę, którą należy zrozumieć i wykorzystać.
CYNICZNYM OKIEM: Szkoła marzy o idealnym, uśrednionym uczniu, który jest podłączony do tej samej „linii produkcyjnej”. Ale mózg to nie fabryka – to skomplikowana natura i osobisty rytm każdego dziecka.
Wiedza gromadzona przez grupę, a indywidualne kompetencje
Kaczmarzyk przypomina, że jako gatunek osiągamy sukces dzięki funkcjonowaniu grupowemu – nikt nie musi znać wszystkiego sam, bo można polegać na szerokim spektrum talentów i kompetencji społeczności.
Uczniowie budują własne, spersonalizowane zbiory wiedzy i umiejętności, które uzupełniają innych, tworząc mozaikę różnorodności i wzajemnej pomocy.
Problem w systemowej edukacji pojawia się wtedy, gdy patrzymy na szkołę wyłącznie jako na miejsce weryfikacji kompetencji i decydowania, „co uczeń jest wart”, przypisując mu etykiety powodzenia lub porażki. To wywołuje ogromny stres, który według Kaczmarzyka fundamentalnie osłabia zdolności mózgu do uczenia się.
CYNICZNYM OKIEM: Egzaminy rzadko mierzą prawdziwe wyposażenie umysłowe ucznia, lecz raczej jego zdolność do zarządzania stresem. A stres w szkole jest normą, a nie wyjątkiem.
Różnorodność mózgów – naturalny walor, a nie problem
Podstawową siłą naszego gatunku jest różnorodność kompetencji, a nie ich identyczność. Systemowe próby jej ujednolicania mogą nie tyle nie być błędem, co po prostu sprzeczne z naturalną neurobiologiczną rzeczywistością.
Za bardzo przywiązujemy się do szczegółów, które mają marginalne znaczenie, a często lekceważymy fundamentalne aspekty rozwoju – ciekawość, relacje społeczne, zaufanie i wsparcie.
Ciekawym tematem jest dojrzewanie struktur mózgowych odpowiadających za myślenie matematyczne – operacje na symbolach (np. ułamki) dojrzewają dopiero około 12. roku życia. Tymczasem w polskiej podstawówce dzieci uczone są ułamków w klasie czwartej, mając przeciętnie 10 lat, co oznacza, że ich mózgi są za młode na prawidłowe opanowanie zagadnienia.
Taki „geniusz matematyczny” może przez pierwsze dwa lata ponieść porażkę i trwale utracić wiarę w swoje możliwości, zanim wreszcie dojrzewa.
CYNICZNYM OKIEM: Oto jak szkolna presja przekształca potencjalnych mistrzów w wiecznych przegrywów – bo tempo programu nie nadąża za stopniem rozwoju dzieci.
Cyfrowa rewolucja, a rozwój mózgu
W dobie ekranów i cyfrowej immersji fizjologia mózgu nie zmienia się znacznie, ale zmienia się wpływ otoczenia na rozwijające się narządy zmysłów, zwłaszcza u małych dzieci.
Kontrast i niebieskie światło z ekranów smartfonów może zakłócać normalny rozwój systemu przetwarzania wzrokowego, szczególnie u dwulatków. Z drugiej strony kontakt cyfrowy jest dziś częścią procesu socjalizacji i przystosowania społecznego, więc całkowite odcięcie dzieci od ekranów nie jest rozwiązaniem. Wszystko – jak to mówi neurobiolog – „zależy”.
Zadania domowe – sens czy strata czasu?
Nie każde zadanie domowe jest „zadaniem”. Przepisywanie fragmentów książki to strata czasu, ale obserwowanie pogody przez tydzień i raportowanie jej w klasie to wartościowa lekcja.
Szkoła powinna też łączyć edukację z tym, co dzieje się poza jej murami, przenosząc część aktywności intelektualnej do codziennego życia. Dyskusje, prace praktyczne czy projekty są kluczem do prawdziwego uczenia się.
CYNICZNYM OKIEM: Zadania domowe to często niepotrzebna biurokracja i stres. A prawdziwa nauka dzieje się poza klasą i przerabianym programem.
Szkoła nie powinna być fabryką na miarę, ale miejscem wsparcia i relacji. Szczególnie w okresie adolescencji, gdy mózg przechodzi burzliwe zmiany, najważniejsze jest, by młodzi ludzie znaleźli dorosłych rozumiejących ich potrzebę przeżycia i eksploracji świata, a nie jedynie wymagać od nich precyzyjnego planowania kariery w wieku kilkunastu lat.
Neurobiologia jasno pokazuje, że szkoła systemowa z jej uśrednionym podejściem nie odpowiada potrzebom naszych mózgów i ich naturalnemu rozwojowi. Czas na rewolucję, która pozwoli uczniom nie tylko zdobywać wiedzę, ale przede wszystkim odnaleźć swoją unikalną ścieżkę i zbudować odporność psychiczną.


