Melania Trump pozywa H. Bidena o 1 mld USD na tle powiązań z Epsteinem

Bezlitosne show amerykańskich gigantów polityki i prawniczych gróźb

Adrian Kosta
6 min czytania

Hunter Biden zareagował na groźbę pozwu Melanii Trump za „fałszywe” insynuacje o jej powiązaniach z Jeffreyem Epsteinem słowami, które nie zostawiają złudzeń: „Pieprzyć to. To się nie wydarzy.” Bezczelna odpowiedź, wypowiedziana z ironicznym uśmiechem w głośnym wywiadzie dla programu „Channel 5 with Andrew Callaghan”, podkreśliła, jak bardzo ta saga wymyka się granicom powagi – i jak dosłowny dystans do świata prawników potrafi wprowadzić Biden, zresztą nie od dziś znany z kontrowersji i prowokacji.

Kto z kim – i dlaczego – czyli saga pozwów

Prawnicy Melanii Trump kilka dni temu wysłali Hunterowi Bidenowi formalne ostrzeżenie, oskarżając go o szerzenie „bezpodstawnych, oszczerczych” twierdzeń dotyczących jej rzekomych powiązań z Epsteinem. Kluczowy zarzut? Twierdzenie, że to właśnie Epstein przedstawił Melanię Donaldowi Trumpowi, co miało rzekomo wynikać z doniesień kontrowersyjnego anty-trumpowskiego autora Michaela Wolffa oraz źródeł powołujących się na New York Times czy inne wątpliwe relacje medialne.

Podobne oskarżenia wymuszały już wycofanie publikacji przez inne media – choćby Daily Beast po groźbie pozwu musiał usunąć materiał, a znany demokrata James Carville został publicznie zmuszony do przeprosin i usunięcia odcinka swojego podcastu. Adwokat pierwszej damy, Alejandro Brito, rozsyła ostrzeżenia innym mediom, wymieniając wyraźnie, że groźba pozwu dotyczy domagania się miliarda dolarów odszkodowania za „fałszywe, oczerniające, zniesławiające i podżegające” twierdzenia.

Nic więc dziwnego, że reakcja Bidena była tak bezpośrednia i lekceważąca. Argumentował, że „powiedział to, co słyszał i przeczytał”, podpierając się biografią Wolffa i głośnym tekstem w New York Times, gdzie rzekomo powielano narrację o tym, że Epstein był pośrednikiem w zapoznaniu pary prezydenckiej.

trump
Prawnicy Melanii Trump aktywnie ścigają każdą narrację łączącą ją z Epsteinem lub sugerującą, że to on zapoznał ją z byłym prezydentem USA – już wcześniej wymuszali wycofanie materiałów, przeprosiny i usuwanie podcastów.

CYNICZNYM OKIEM: W amerykańskiej polityce pozwy są narzędziem do walki o władzę i reputację, a prawda całkowicie schodzi na dalszy plan. To teatr, w którym liczą się spektakle, a nie fakty.

Prawo do pozwu, prawo do obrony – czyli kulisy kampanii medialnej

Prawnik Melanii podkreśla, że stawką nie są już tylko reputacja i pieniądze, ale sama podstawa amerykańskiego prawa prasowego – oskarżenia o niemoralność i podważanie reputacji oficjalnego funkcjonariusza państwowego mogą być wystarczające, by domniemywać szkodę bez dowodu jej wysokości. Sąd Najwyższy stwierdził jednak, że w przypadku osób publicznych trzeba wykazać „rzeczywistą złą wolę” (actual malice), jeśli wypowiedzi są sporne.

Jednak Melania Trump regularnie ściga wszelkie medialne insynuacje dotyczące jej osoby i konsekwentnie wymusza przeprosiny oraz usuwanie materiałów z przestrzeni publicznej – nawet tych, których prawdziwość bywa nieweryfikowalna.

Cieniem nad całą sprawą pozostaje saga wokół Jeffreya Epsteina. Departament Sprawiedliwości i FBI ogłosiły niedawno, że „wyczerpująca analiza” dowodów wykluczyła zabójstwo Epsteina, potwierdzając oficjalnie jego samobójstwo w nowojorskiej celi w sierpniu 2019 roku. Jednocześnie stanowczo zaprzeczono istnieniu słynnej „listy klientów”, choć spekulacje i teorie spiskowe nie cichną, a prokurator Pam Bondi sugerowała wcześniej inaczej.

Hunter Biden między rolą oskarżonego i medialnej ofiary

Dla samego Bidena sprawa ma szczególne znaczenie – po prezydenckim ułaskawieniu porzucił groźby pozwów pod adresem własnych krytyków, a teraz musi sam mierzyć się z rolą celu. Biorąc pod uwagę jego pogarszającą się sytuację finansową, perspektywa wielomiliardowego procesu staje się potencjalnie groźna, nawet jeśli tonuje ją publicznym dystansem i ironią.

Biden upiera się, że „tylko powiela to, co już zostało napisane”, nie mając własnej wiedzy. Jednak paradoksalnie, im bardziej eskaluje medialną wojnę z Melanią, tym bardziej wystawia się na poważne ryzyko.

CYNICZNYM OKIEM: Walka w polityce amerykańskiej to bardziej gra aktorska niż szukanie prawdy. Każdy ruch to starannie wyreżyserowany spektakl, a prawdziwi zwycięzcy to ci, którzy potrafią najlepiej manipulować mediami i opinią publiczną.

Żądania miliardowego odszkodowania za „powiązania epsteinowskie”, groźby, przeprosiny, wojny medialne i procesy pokazują, że granica między prawem, mediami a polityką uległa niemal całkowitemu rozmyciu.
To nie jest już walka o reputację, lecz gra o wpływy, kliknięcia i polityczne punkty w amerykańskim teatrze.

Ostatecznie, jak długo wojna pozwów staje się formą komunikacji, prawdziwa reputacja i prawda giną w medialnym zgiełku. Pozostaje pytanie: czy kolejne postacie tej zapętlonej sagi naprawdę wierzą, że to już coś zmienia? Być może – ale na pewno nie dla opinii publicznej, która z każdym aktem tego show dostaje coraz bardziej wyreżyserowane widowisko, a nie realną debatę o odpowiedzialności i faktach.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *