Marketing w 2025 roku coraz częściej przypomina sportowy samochód bez hamulców – pędzi zawrotnie szybko, robi wrażenie, przyciąga uwagę, ale każdy rozsądny obserwator wie, jak to się skończy. Gdy znikają etyczne zasady i odpowiedzialność, a jedyną miarą sukcesu stają się krótkoterminowe zyski i viralowość – na dłuższą metę nie może to przynieść niczego dobrego. Najnowszym tego przykładem jest decyzja światowego giganta kosmetycznego L’Oréal, który do promowania swoich produktów zatrudnił Ari Kytsyę, 24-letnią twórczynię z platformy OnlyFans.
Kontrowersja jako hashtag i waluta marketingu
L’Oréal tłumaczy wybór Ari jej „wyjątkowymi umiejętnościami makijażowymi oraz autentycznością”. To niecodzienny i wyraźny sygnał, że bariera między „tradycyjnym” influencerstwem a światem, który dotychczas uważano za kontrowersyjny lub niedozwolony, ulega przesunięciu. Czyżby w świecie, gdzie liczy się tylko zasięg – najważniejsza waluta w social media XXI wieku – wszystko było na sprzedaż? Kontrowersja napędza algorytmy, algorytmy generują wyświetlenia, a wyświetlenia to pieniądze i prestiż.
Nie jest to jednak odosobniony przypadek. Podobną drogę przeszły tzw. Freak Fighty – serie pseudobokserskich pojedynków celebrytów, które zaczęły się jako niewinna rozrywka, by później przerodzić się w walki pełne agresji i eskalacji przemocy. To ilustruje niepokojący trend przesuwania granic etyki i odpowiedzialności marketingowej w imię chwili i liczb.
OnlyFans jako nowa fabryka gwiazd i presja na młode kobiety
Rosnące wykorzystanie twórczyń z OnlyFans w oficjalnych kampaniach to nie tylko kwestia marketingowej efektywności, lecz także problem społeczny. Ta platforma, pierwotnie stworzona do dzielenia się treściami erotycznymi i intymnymi, dziś staje się dramaturgią niebezpiecznych presji. Coraz więcej młodych kobiet musi rywalizować o uwagę, często zwiększając skalę odsłaniania się lub ekspozycji pikantnych treści, by utrzymać lub zwiększyć swoje zarobki.
Wprowadzenie influencerek z OnlyFans do mainstreamowych kampanii marek takich jak L’Oréal może uczynić tę platformę jeszcze atrakcyjniejszą, ale też utrwalić mit, że „rozwijanie kariery” wymaga rozbierania się i bycia na widoku za wszelką cenę.
Wyniki kampanii – sukces i cenna nauka dla branży
Skuteczność takiego podejścia trudno przecenić. Kampania z udziałem Ari Kytsy zdobyła ponad milion organicznych wyświetleń w mniej niż 24 godziny, stając się największym sukcesem marki w kategorii filmów na Instagramie w 2025 roku. Z danych Hootsuite wynika, że pozytywne nastawienie do marki wzrosło o 142% w tygodniu premiery, a liczba wzmianek o niej na TikToku zwiększyła się o 160%.
To pokazuje, że kontrowersja i autentyczność są dziś skuteczną formułą marketingową, nawet jeśli oznacza to rezygnację z dawnych norm i zasad.
CYNICZNYM OKIEM: W erze pandemii klików i lajków, gdzie liczy się każde „wow”, a zasięgi są walutą nad walutami, marketing staje się bezwzględnym wyścigiem na dno moralności. Czy naprawdę chcemy, by prawo rynku i algorytmy decydowały, co jest właściwe, a co nie? Bo ten wyścig to nie sprint, a zdaje się, że biegnie ku przepaści.
Co dalej? Czy realnie jest miejsce na hamulec?
Wszystko wskazuje na to, że takie trendy tylko przyspieszą. Marki powoli adaptują się do hiperkontrowersyjnego świata internetowych influencerów – a dla nich współpraca z gwiazdami OnlyFans to dostęp do ogromnej, młodej i zaangażowanej grupy odbiorców.
O ile konsumenci będą to akceptować, o tyle presja na inne firmy, by podążały tą samą drogą, będzie tylko rosnąć. To z kolei może wywołać kaskadę efektów:
- nasilenie presji na młode kobiety w social mediach,
- erozję granicy między reklamą a eksploatacją wizerunku,
- wypieranie bardziej stonowanych i etycznych modeli marketingu.
Społeczne wyzwanie – czy powiemy „stop”?
Jest jeszcze jednak szansa na świadomą reakcję społeczną. Społeczeństwo, marketerzy, dyrektorzy firm oraz konsumenci mogą wyrazić sprzeciw wobec tego trendu i zainicjować debatę o granicach etyki w marketingu. Wyznaczenie jasnych norm i odpowiedzialne podejście mogą wstrzymać tę niebezpieczną ślizgawkę.
Tylko czy realnie ktoś w branży marketingowej jest gotów nacisnąć hamulec, skoro wyniki i zasięgi zdają się mówić same za siebie? Obecna ścieżka wygląda na nieubłaganie przyspieszającą ku kolejnemu marketingowemu „drzewu”.
🟥 Marka zatrudnia znaną gwiazdę z OnlyFans do promowania jej produktów 🟥
Marketing w 2025 roku coraz częściej przypomina sportowy samochód bez hamulców. Pędzi dużo za dużo, robi wrażenie, przyciąga uwagę, ale wszyscy wiemy jak to się skończy. Bez etycznych zasad (hamulców)… pic.twitter.com/b9nhJn0cRM
— Wojtek Kardyś (@WojtekKardys) August 11, 2025
Decyzja globalnego giganta, by do promocji produktów zatrudnić 24-letnią twórczynię z OnlyFans, jest znakiem, że marketing w 2025 roku zmienił się nie do poznania. Autentyczność i kontrowersja liczą się bardziej niż wartości i tradycje.
To cyniczna i niepokojąca opowieść o tym, jak kultura klików, social media i presja zysków mogą kształtować naszą rzeczywistość, w której granice stają się pojęciami elastycznymi, a konsekwencje rozmywają się jak filtry na Instagramie.
To także wyzwanie dla nas wszystkich – czy pozwolimy, by te mechanizmy rządziły kulturą i społeczeństwem, czy znajdziemy sposób, by zacząć mówić „nie” i odzyskać kontrolę?



Przeciez sami ją lansujecie… Gdyby nie wy to bym nawet nie wiedziała o tym. Placa wam za to zeby lansowac dziwki? Hipokryci…
Cześć Emigrantka i dzięki, że zostawiłaś komentarz. Rozumiemy, że można tak to odebrać, ale serio – to, że o czymś piszemy, nie znaczy, że to promujemy. Udawanie, że pewne zjawiska nie istnieją, wcale ich nie kasuje z rzeczywistości. Wręcz przeciwnie – naszym skromnym zdaniem właśnie trzeba o nich mówić głośno, żeby ludzie mogli je dostrzec i wyrobić sobie własne zdanie. Naszym celem jest uświadamianie, a nie robienie reklamy. Serdecznie pozdrawiamy
Macie rację, ale nie do końca – wystarczyłoby pominąć personalia i zdjęcia tej pani. Czyli: napisać o sprawie, ale bez pokazywania tej osoby, bo w ten sposób faktycznie przyczyniacie się do wzrostu popularności takiej osoby. Podając jej imię i nazwisko, fotki oraz info, gdzie można ją znaleźć, cóż innego robicie, jeśli nie promocję? 😉 Ten artykuł byłby równie rzeczowy i „informacyjny”, gdyby tę panią przedstawić jako anonima. Wystarczyłoby podejść do tematu jak w tytule „L’Oreal zatrudnia gwiazdę OF”.
Witaj ponownie i dzięki za Twój ważny głos w tej dyskusji.
Masz poniekąd rację – faktycznie, opisanie sprawy bez personaliów byłoby możliwe, a sam temat nadal mógłby zostać przedstawiony. Z drugiej jednak strony w dzisiejszych czasach, gdy informacja rozchodzi się błyskawicznie, każdy, kto by chciał, w kilka sekund ustaliłby, o kogo chodzi – nawet gdybyśmy pominęli imię, nazwisko i zdjęcia.
Dlatego uznaliśmy, że lepiej pokazać pełen obraz sytuacji, tak aby czytelnik mógł sam skonfrontować przekaz firm i mediów z faktycznym wizerunkiem oraz działalnością danej osoby. W ten sposób cała sprawa staje się bardziej namacalna – nie jest tylko oderwanym symbolem czy abstrakcyjnym „trendem”, ale konkretnym przykładem z życia. Naszym skromnym zdaniem właśnie konfrontacja z realnym przypadkiem pozwala wyraźniej dostrzec szersze zjawisko, które jest dość niepokojące.
W pełni rozumiemy Twój punkt widzenia i cenimy, że zwracasz uwagę na potencjalny efekt uboczny w postaci zwiększania rozpoznawalności „bohaterek” takich spraw…
Serdeczne pozdro!!!
Ale przeciętna jest ta qrefka max 3/10, loreal mnie mocno zszokował że sięga tak nisko
Cześć, Ewa!
Twój komentarz naprawdę nas rozbawił, więc podwójne dzięki! W świecie firm liczą się głównie wyniki, a branża „beauty” od dekad wzbudza kontrowersje – kobiety często wzajemnie nakręcają się na kolejne kosmetyki, podczas gdy wielu mężczyzn ma to zupełnie gdzieś. Jednak panowie wcale nie są wolni od podobnych mechanizmów – oni z kolei potrafią wzajemnie motywować się do kupowania suplementów czy budowania muskulatury. Tak naprawdę zarówno jedni, jak i drudzy bywają wciągnięci w podobny wir, choć dla prawdziwych relacji liczy się coś zupełnie innego…