Kryzys patriotyzmu w UK: kiedy miłość do kraju staje się problemem

Wielka Brytania zapomniała o własnej dumie?

Adrian Kosta
4 min czytania

Wielka Brytania zmaga się dziś z kryzysem, którego nikt oficjalnie nie nazywa po imieniu. To nie tylko rosnące napięcia społeczne, problemy z bezpieczeństwem czy polityka „net zero” prowadząca do upadku klasy średniej – to także kryzys tożsamości i patriotyzmu rodzimych Brytyjczyków.

Oto stoją dumni obywatele kraju – ludzie, którzy wciąż kochają swój kraj i chcą go zmieniać na lepsze. I co się dzieje? Ich symbole – flagi Wielkiej Brytanii czy flagi Anglii ze św. Jerzym – są zdejmowane, wyśmiewane lub wręcz zakazywane przez urzędników i polityczne elity, które z wielką łatwością natomiast akceptują i celebrują flagi mniejszości etnicznych.

Zobacz także: Wielka Brytania pod cenzurą – 30 aresztowań dziennie za słowa

CYNICZNYM OKIEM: W tym teatralnym spektaklu paradoksów obywatele własnego kraju bywają postrzegani jak petenci bez prawa do dumy, podczas gdy napływające społeczności wyciąga się na piedestał z flagą w ręku. To epidemia podwójnych standardów i politycznej schizofrenii.

Birmingham jako mikroświat napięć kulturowych

Miasto, gdzie islam stanowi już około 30% populacji, a chrześcijan jest 34%, stało się areną gwałtownych reakcji na rosnącą widoczność symboli narodowych. Flagi św. Jerzego i UK pojawiły się w liczbie, która niektórym mieszkańcom wydała się nawet… „zastraszająca”.

Liderzy lokalni przyznają, że choć to wyraz eksplozji patriotyzmu, to jest też on łatwym celem dla skrajnej prawicy, która zgrabnie zawłaszcza symbole do własnej narracji.

CYNICZNYM OKIEM: Prawdziwie patriotyczny człowiek jest dziś narażony na etykietkę „faszysty”, podczas gdy ci, którzy w rzeczywistości tworzą podziały i ferment, korzystają z ochrony politycznej i medialnej sic transit gloria mundi.

Historia z Bell Hotel w Epping, gdzie „migranci” dopuścili się brutalnych przestępstw, pokazuje, jak trudna jest dziś granica między gościnnością, a poczuciem zagrożenia.

Jeden z mieszkańców, obywatel Syrii, oskarżony o napaści i pobicia, pozostaje symbolem tej niestabilności. Tymczasem lokalne władze nałożyły zakaz używania hotelu jako schroniska, ale szkody społeczno-kulturowe są ogromne.

Może Cię zainteresować: Wielka Brytania zalewana przez „średniowieczną inwazję” muzułmanów

CYNICZNYM OKIEM: Kiedy państwo pozwala na takie sytuacje, a potem wrzuca wszystko do worka „problemu społecznego”, zapomina, że za każdą ofiarą stoi przecież ktoś, kto kiedyś był obywatelem tego samego kraju – dziś odsuniętym i zagrożonym.

Rosnące podziały kulturowe, brak jasnej polityki integracyjnej oraz podsycanie konfliktów przez polityczną poprawność sprawiają, że Brytyjczycy czują się coraz bardziej odsunięci i bezbronni w swoim własnym kraju. Na tle tych napięć rząd okazuje większą troskę o celebrację różnorodności niż o ochronę własnej tożsamości narodowej.

Historia brytyjskiego kryzysu społecznego to opowieść o państwie, które zatraciło umiejętność jednoczenia obywateli. Symbole narodowe nie tylko znikają z przestrzeni publicznej, ale są odbierane jako zagrożenie i powód do konfliktów.

Bo kiedy własnych patriotów staje się „zbyt wielu”, a polityka piecze tylko innych, przyszłość kraju staje pod znakiem zapytania.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *