Od czasu wyborów w USA w 2024 roku zauważalna jest cisza u liderów i instytucji globalistycznych – tych samych, które jeszcze niedawno stały się niemal jawnie autorytarne, odsłaniając swoje prawdziwe oblicze. Pandemia była momentem odsłonięcia ich planów: lockdowny, paszporty szczepionkowe, bezgotówkowe systemy, „Wielkie Przeładowanie” i gospodarka oparta na sztucznej inteligencji miały zmienić świat.
Niemal dwadzieścia lat pracy jako dziennikarz i ekonomista pozwoliło mi zauważyć, że tak bezczelnego ujawniania planów jeszcze nie było. Pandemia okazała się katalizatorem przebudzenia społeczeństw, które zrozumiały, że nie są przypadkowymi obserwatorami chaosu, a uczestnikami gry o nowy globalny ład.
CYNICZNYM OKIEM: Niezwykły paradoks – kiedyś globaliści manipulowali zza kulis, dziś wyciągają karty na stół, błyszcząc pyskiem, nie licząc się z konsekwencjami. Ale każda taktyka ma swój kres, a teraz starają się przegrupować i ukryć zamiary pod nowymi terminami i maskami.
Najpierw triumfowano pod sztandarami tzw. Nowego Porządku Świata, później przeszło to na wielobiegunową narrację ze strony ONZ czy WEF. Teraz zamiast „woke kapitalizmu” mamy nowy szyld: „kapitalizm interesariuszy 3.0”. To wciąż ten sam globalny kartel rządów, NGO i wielkich korporacji, który wymusza na firmach i jednostkach dostosowanie się do narzuconych wartości – klimatu, sprawiedliwości społecznej, inkluzywności.
Wysoka cena indoktrynacji – opór rośnie
„Woke kapitalizm” i jego strategie DEI (Diversity, Equity, Inclusion) przez ostatnią dekadę prowokowały masową propagandę i indoktrynację, ale globaliści nie przewidzieli skali społecznego oporu, który dziś rośnie niczym lawina.
Nawet Lynn Forester de Rothschild, przewodnicząca Rady ds. Inkluzywnego Kapitalizmu, przyznaje otwarcie, że ESG to „martwy projekt” i pilnie potrzebna jest zmiana nazwy i strategii.
CYNICZNYM OKIEM: To klasyczny scenariusz „odświeżania marki” – robimy rebranding, wprowadzamy nowe terminy i kontynuujemy tę samą grę, próbując oszukać opinię publiczną, że coś się zmieniło, choć agenda pozostaje ta sama, niezmienna i pełna manipulacji.
Na przestrzeni dekad globaliści tworzyli kolejne maski: od Grupy Bilderberg, przez Grupę Rzymu i ONZ, po Davos i World Economic Forum. Teraz coraz częściej pada hasło „kapitalizm interesariuszy” jako nowa fasada, przy czym trend ten wpisuje się także w jego „3.0” lub trzecią fazę.
Idea jest prosta i przewrotna – firmy nie mogą już koncentrować się wyłącznie na zyskach. Muszą realizować politykę zapewniania równości wyników, promować politykę klimatyczną i społeczną w duchu globalistycznych celów. Firmy „niewygodne” staną się celem presji i wykluczenia z gry rynkowej.
Globalna korporacyjna inżynieria społeczna vs. meritokracja
Jednak realizacja modelu kapitalizmu interesariuszy wymaga zniszczenia merytokracji i wytworzenia ekonomicznego układu, w którym producenci finansują rosnącą liczbę żerujących pośredników i organizacji, często odległych od rzeczywistej gospodarki i realnych potrzeb ludzi.
Wielkie instytucje, takie jak BlackRock kierowane przez Larry’ego Finka, grają na pierwszej linii frontu tego procesu. Choć obecnie obserwują rezygnację z języka ESG i DEI w raportach, to strategia nie została porzucona, lecz schowana pod maską innych terminów.
Mimo że ruch globalistów napotyka masowy sprzeciw, nadal prowadzą oni działania na zapleczu, zwłaszcza w Europie, gdzie współpraca rządu z korporacjami i NGO pozwala na nakładanie norm i ograniczeń.
Interesujące jest, że w USA obserwujemy cofanie się krytyków ESG, podczas gdy w Unii Europejskiej i na innych kontynentach fundusze zarządzane według ESG nadal zyskują na wartości.
CYNICZNYM OKIEM: Ostatecznie przeciwnicy globalistów to w większości pojedyncze grupy obywateli lub drobni aktywiści, podczas gdy ogromne struktury korporacyjne i finansowe operują bez wyroku sądu, z pełną bezkarnością, korzystając z poparcia polityków i mediów.
Raport z Harvard Law School Forum podkreśla, że ESG to w istocie polityczne narzędzie marketingowe, które musi się zmienić i zyskać większą społeczną akceptację, by przetrwać.
Walka o świadomość i realne zmiany
Właściwym kierunkiem walki jest koncentracja na przeciwdziałaniu konkretnym mechanizmom globalistycznej inżynierii społecznej, detaliczna analiza działań konkretnych korporacji i organizacji, które nie są kompetentne do prowadzenia polityki społecznej, a jedynie napędzają pragnienia władzy.
Pomimo druzgocących porażek na froncie opinii publicznej, globaliści wracają do ofensywy, ponieważ ich struktury wciąż nie zostały rozbite ani wyeliminowane.
Jak wskazuje analiza, jedynym sposobem na trwałe zakończenie tego koszmaru jest rozbicie kartelu korporacyjno-rządowego oraz wyeliminowanie ich z centrum decyzyjnego świata.
Era „woke kapitalizmu” i centralizacji ideologicznej okazała się nie tylko fejkowym sukcesem, ale także lekcją, że nawet najbardziej złożone machinacje upadają, gdy spotykają opór rozbudzonych społeczeństw. Pytanie tylko, czy ten opór będzie wystarczająco silny i trwały.


