We wtorek, podczas zjazdu około 800 generałów i admirałów z całego świata w bazie Quantico, szef Pentagonu Pete Hegseth wygłosił przemówienie, które można nazwać historycznym, ale i wywołującym kontrowersje. Jego przesłanie brzmiało jednoznacznie: koniec z „gadającym woke”, powrót do tradycyjnych wartości i przygotowanie armii USA na wojnę – i to bez kompromisów.

„Mamy dość tej gadki” – Hegseth rzuca wyzwanie politycznej poprawności
Hegseth nie owijał w bawełnę:
- „Koniec z miesiącami tożsamości, biurami DEI, facetami w sukienkach. Koniec z kultem zmiany klimatu. Koniec z bałaganem.”
- Powiedział, że niedopuszczalne są przesadna polityczna poprawność i rozpraszanie w wojsku.
- Wezwał do zacieśnienia dyscypliny i odmówił tolerancji dla „słabych” – niezależnie od płci.
Jego słowa nawołują do powrotu do starego, surowego „etos wojownika” i jasnej misji armii: wojna i wygrywanie bez przerw i kompromisów.
Polityczny wymiar wojskowej restrukturyzacji
Choć przemówienie miało wymiar motywacyjny, wielu generałów wyglądało na znudzonych, niektórzy wręcz niezadowolonych z obligującej rutyny i konieczności udziału w tym wydarzeniu.
- Hegseth i jego administracja dają sygnał zerwania z ostatnimi latami, gdzie dla politycznej poprawności przepuszczano mniej kompetentnych kandydatów.
- Standardy wojskowe mają być ponownie twarde i transparentne,
- Kobiety mają być w armii, jeśli sprostają wymaganiom, ale nie ma miejsca na żadne odstępstwa.
Prezydent Trump: Armia jak selekcja najlepszych
Donald Trump przemawiał około 70 minut, potwierdzając ofensywę wobec politycznej poprawności i opowiadając się za znacznym powiększeniem sił zbrojnych:
- „Mamy wielu kandydatów i możemy wybierać najlepszych,”
- Podkreślił znaczenie twardej selekcji – niebezpiecznych i wymagających standardów fizycznych i mentalnych.
- Zapowiedział zwolnienia, „bo nie mogliśmy znać każdego do końca.”
Sugerowane poligony wojskowe – niebezpieczne miasta
Trump wyraził kontrowersyjną opinię, że wojsko powinno korzystać z „niebezpiecznych miast” jak Chicago jako poligonów do szkoleń:
- „Będziemy tam wchodzić i trenować, bo to miejsce chaosu i niekompetencji,”
- Zażartował, że żołnierze mogliby odpowiadać na ataki na siebie brutalnie: „Plują, my bijemy.”
CYNICZNYM OKIEM: Ta rewolucja w wartościowaniu żołnierzy i rasowym, płciowym odejściu od „woke” to nic innego jak powrót do surowych norm, przypominający złote lata zimnej wojny i konserwatywnych militarnych elit.
Jednak obietnice twardej ręki idą w parze z ryzykiem wojskowego „autorytaryzmu na gumę” – mniej wolności na ulicach i większej przemocy, również w kraju.
Nie wszyscy obecni byli zachwyceni wymuszonym spotkaniem, o czym świadczyła powściągliwa atmosfera i cisza. Wielu generałów zostało niejako „wyrwanych” z codziennych obowiązków, by wysłuchać powtarzanych na briefingach standardów.
Trump i Hegseth biją na alarm, nawołując do „siły przez siłę”, ale czy to wystarczy, by przezwyciężyć obecne wyzwania?


