Kodak zniknie po 133 latach? Legenda fotografii na krawędzi upadku

Upadek giganta, który zatrzymał czas. Dług przekroczył 500 mln dolarów

Jarosław Szeląg
6 min czytania

To mogła być wzruszająca hollywoodzka opowieść o nieśmiertelnym innowatorze, ale rzeczywistość puka do drzwi z cyfrową bezwzględnością. Kodak, 133-letni pionier światowej fotografii i symbol amerykańskiej przedsiębiorczości, znalazł się na krawędzi upadku. Po dekadach dramatycznych zwrotów – od monopolu w kliszach po bolesną porażkę w erze smartfonów – firma ostrzega dziś, że może nie przetrwać kolejnych miesięcy, mając przed sobą 500 milionów dolarów długów, z czego większość wymagalna w ciągu najbliższego roku.

kodak

Katastrofa bilansowa – migawka finansowa Kodaka

Ostrzeżenie o „kontynuacji działalności” nie jest pustą groźbą ani scenariuszem armagedonu wymyślonym przez pesymistycznych analityków. Spółka zakończyła drugi kwartał 2025 roku stratą 26 milionów dolarów, przy przychodach spadających o 1,5% rok do roku – do 263 mln USD. EBITDA operacyjna Kodaka spadła aż o 25%, do zaledwie 9 mln dolarów, a rezerwy gotówkowe stopniały do 155 mln USD, czyli o 46 mln mniej niż jeszcze pod koniec 2024.

Kluczem do pogarszającej się sytuacji było przyspieszenie zapadalności części kredytów – w wyniku zmian w umowie z wierzycielami aż 479 milionów dolarów krótkoterminowych pożyczek staje się wymagalnych do maja 2026. Dodatkowo firma musi spłacić akcje preferowane Serii B o wartości 99 mln USD, których termin mija zaledwie tydzień później. Kapitał stał się luksusem, którego Kodak już nie ma.

Zdesperowany zarząd postanowił sięgnąć po ostatnią deskę ratunku – likwidację nadwyżkowo sfinansowanego Planu Dochodów Emerytalnych Kodak. Ten manewr ma uwolnić aż 500 mln dolarów zawartych w aktywach planu do grudnia 2025 roku. Dzięki temu firma zamierza uregulować zobowiązania, w tym wspomniane akcje preferowane. Ale ta operacja pochłonie nie tylko aktywa – odcięcie się od planu wiąże się z wypłatami jednorazowymi i transferem odpowiedzialności na ubezpieczycieli dla ok. 35 tys. uczestników planu emerytalnego. To rozwiązanie ostateczne i bolesne, które stawia pytania o etykę wobec wieloletnich pracowników.

CYNICZNYM OKIEM: Kodak przez lata przenosił ludzi w lepszy świat za pośrednictwem swoich zdjęć, a dziś musi sprzedać obietnice bezpieczeństwa emerytalnego tylko po to, by zachować własną głowę nad powierzchnią długów. Gorzki paradoks dziejów – gdy finanse stają się ważniejsze niż legenda i zaufanie zbudowane wśród kilku pokoleń Amerykanów.

Kodak, upadłość, dług 500 mln USD, emerytalny plan likwidacji, fotochemia farmaceutyczna

Druk się zwija, Kodak śni o farmacji. Krótka historia wielkiego upadku

Cały podstawowy biznes Kodaka – druk komercyjny – coraz mocniej osuwa się w niebyt. Przychody segmentu drukarskiego spadły o 8 milionów dolarów wobec poprzedniego roku, zachęcając firmę do szukania ratunku w zupełnie nowej branży: produkcji farmaceutycznej. Oddany do użytku za 20 mln dolarów zakład cGMP w Rochester zaczyna od laboratoryjnych buforów fosforanowych, by docelowo wejść w bardziej zaawansowane produkty, takie jak sól fizjologiczna do wlewów dożylnych.

Segment Zaawansowanych Materiałów i Chemikaliów (AM&C) przyniósł ledwie symboliczny wzrost – do 75 mln dolarów przychodu, czyli 2 mln lepiej niż rok temu. Mimo to Jim Continenza, CEO Kodaka, przedstawia AM&C jako „klucz do przyszłości firmy” i podkreśla wagę produkcji w Stanach Zjednoczonych.

Kodak, upadłość, dług 500 mln USD, emerytalny plan likwidacji, fotochemia farmaceutyczna

CYNICZNYM OKIEM: Wieczna reinwencja – najpierw klisze, potem druk, teraz farmaceutyki. W desperacji nawet Kodak chce być Pfizerem, ale trudno wyobrazić sobie, by nostalgia za żółtym pudełkiem przerodziła się w lojalność wobec razówki do kroplówek. Nadzieja w apteczce – bardziej z przymusu niż wyboru.

Kodak, niegdyś gigant o wartości dziesiątek miliardów dolarów, doświadczył już koszmaru bankructwa w 2012 roku, gdy cyfrowa rewolucja zmiotła z rynku filmy analogowe i albumy rodzinne. Firma próbowała przekształcenia: stała się printowym średniakiem, inwestowała w chemię specjalistyczną, eksperymentowała nawet ze sporadycznymi projektami blockchainowymi czy produkcją… maseczek pandemicznych. Ale niemal każdy ruch okazywał się niewystarczający w starciu z technologiczną lawiną.

Obecne ostrzeżenie o „going concern” to być może ostatni akt tej wieloletniej dekadencji. Akcje Kodaka spadły o 12% po ogłoszeniu ostrzeżeń, a inwestorzy zadają sobie pytanie, czy czeka nas drugi, tym razem ostateczny upadek legendy.

Bez radykalnej zmiany sytuacji finansowej, nowego inwestora lub cudownego sukcesu farmaceutycznego pivotu, Kodakowi grozi zniknięcie z rynku po 133 latach działalności. Los planu emerytalnego i jego uczestników jest niepewny, przyszłość produkcji w Rochester także wisi na włosku. O ile jeszcze parę lat temu o Kodak Moment rywalizowały rodziny na całym świecie, dziś dla zarządu najlepszym kadrem może być już tylko zdjęcie odciętego stalowego łańcucha na bramie fabryki.

Kodak jest dziś wzorcem dla wszystkich firm, które spóźniły się z przestawieniem torów, uparcie twierdząc, że zmiana jest tylko modą, nie rewolucją. Upadek legendy pokazuje, że żadna marka nie jest zbyt wielka, by upaść – nawet jeśli przez dekady narzucała światu kształt naszych wspomnień.

Za 500 milionów dolarów długu nie kupi się drugiej szansy na innowację, jeśli wcześniejszej nie wykorzystano na czas. I choć historia Kodaka wciąż się pisze, jej finał może być najsmutniejszym selfikiem w dziejach przemysłu.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

TAGI:
KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *