W świecie, gdzie influencerzy kreują rzeczywistość jednym kliknięciem, a marzenia o szybkim bogactwie przysłaniają zdrowy rozsądek, Batumi jawi się jako nowy Klondike dla polskich inwestorów. Ale czy to faktycznie złota żyła, czy raczej pułapka na naiwnych?
CYNICZNYM OKIEM: Influencerzy sprzedający marzenia o Batumi to jak alchemicy XXI wieku – obiecują złoto, ale dostarczają ołów…
Influencerzy i ich złote góry: Kiedy marketing przysłania rzeczywistość
Polscy influencerzy malują obraz Batumi jako krainy mlekiem i miodem płynącej, gdzie każdy metr kwadratowy to gwarantowany zysk. Jak zauważa Jack Gadzinowski na portalu X: „Serio, zaufasz promocji inwestycji przez discopolowe piosenki, łzawe historie Fit Lovers, stories Dubiela czy Natsu, fotki Hardkorowego Koksa czy wpisy + youtube polskiej armii fliperów? To powinien być wielki red flag!„
Rzeczywistość jest jednak znacznie mniej różowa. Za obietnicami 10-15% zwrotu z inwestycji kryje się rynek przesycony ofertami, gdzie za 50-100 zł za noc można znaleźć mnóstwo apartamentów. Gdzie tu miejsce na astronomiczne zyski?

Nadpodaż i pęknięcie bańki: Kiedy marzenia zderzają się z prawami ekonomii
Batumi stało się jednym wielkim placem budowy, a nowe inwestycje zalewają rynek bez opamiętania. Jak podkreśla ekspert: „Batumi stało się (i nadal jest) jednym wielkim placem budowy, nowe inwestycje zalewają rynek bez przerwy. Co na to prawo popytu i podaży?„
Ceny nieruchomości osiągnęły astronomiczne poziomy. W 2025 roku średnia cena za metr kwadratowy oscyluje między 7500 a 8000 zł, a w najlepszych lokalizacjach może sięgać nawet 15 000 zł. To ceny porównywalne z prestiżowymi dzielnicami europejskich stolic!
CYNICZNYM OKIEM: Batumi to jak wielki balon napompowany marzeniami inwestorów. Pytanie nie brzmi „czy pęknie?” tylko „kiedy?”
Geopolityczne turbulencje i pułapki dla nieostrożnych
Podczas gdy influencerzy zachwalają „stabilność” gruzińskiego rynku, rzeczywistość polityczna kraju jest daleka od ideału. Ostatnie wybory w październiku 2024 roku, wygrane przez partię Gruzińskie Marzenie, wywołały falę protestów i oskarżeń o fałszerstwa. Jak zauważa Gadzinowski: „Opozycja bojkotuje parlament, uznając wyniki za nielegalne, a na ulicach Tbilisi tysiące ludzi protestują przeciwko rzekomym (?) fałszerstwom. Policja nie patyczkuje się – gaz łzawiący i armatki wodne idą w ruch.”
Co więcej, marzenia o integracji z UE i NATO wydają się oddalać. Sankcje wiszą w powietrzu, a geopolityczne napięcia mogą w każdej chwili eskalować.
Fliperzy i influencerzy zachwalają proste strategie inwestycyjne, jak zakup mieszkań w przedsprzedaży. Jednak, jak ostrzega Gadzinowski: „Fliperzy kupują mieszkania w przedsprzedaży (flip na pierwotnym), (czasem) wykańczają je i odsprzedają z zyskiem – ale to działa tylko, jeśli umiesz prześwietlić rynek i uniknąć pułapek, jak niesolidni deweloperzy, których przybywa.”
Dodatkowo, promowane „super proste” zakupy na kredyt 50/50 mogą okazać się pułapką, gdy budowa się przeciąga lub nigdy nie kończy.
CYNICZNYM OKIEM: Inwestowanie w Batumi na podstawie rad influencerów to jak gra w rosyjską ruletkę finansową – ekscytująca, ale potencjalnie śmiertelna dla portfela.
Batumi, niegdyś obiecujący rynek z niskimi cenami wejścia i rosnącym sektorem turystycznym, stało się ofiarą własnego sukcesu. Nadpodaż, niestabilność polityczna i geopolityczne zagrożenia czynią z niego inwestycję wysokiego ryzyka.
Jak podsumowuje Gadzinowski: „Warto, zbadać u źródeł by spać spokojnie ze swoją inwestycją. 2000 USD za metr, za „podstawę inwestycyjną” na tak niepewnym rynku… zdecydowanie to nie ten czas na zakupy.„


