Hamburg na granicy upadku – Zielony Ład zniszczy gospodarkę?

Cały ten „zielony plan” to szybka droga do przekształcenia Hamburga w miasto-ducha

Adrian Kosta
3 min czytania

Hamburg, jedno z najważniejszych i najsilniejszych gospodarczo niemieckich miast przemysłowych, które rocznie generuje 20 miliardów euro wartości dodanej do gospodarki, stoi na progu katastrofy, a napędzane przez „zielonych” polityków i aktywistów szaleństwo zmierza do całkowitej dekonstrukcji jego przemysłowej potęgi w ciągu najbliższych 15 lat.

Temu absurdalnemu scenariuszowi przyklaskuje zaskakująco duża część mieszkańców – w niedawnym referendum o nazwie Zukunftsentscheid z 53,2% głosów zatwierdzono zobowiązanie Hamburga do osiągnięcia neutralności węglowej już do 2040 roku. To nie tylko pięć lat wcześniej niż ogólnoniemieckie cele środowiskowe, ale prawdziwe zastrzelenie ekonomicznej przyszłości miasta.

Hamburg – bogactwo i ruina

Położenie nad rzeką Łabą oraz fakt, że to miasto portowe, siedziba trzeciego co do wielkości portu Europy, uczyniły Hamburg jednym z najbardziej zamożnych niemieckich regionów. Jednak ta sama siła napędowa gospodarki – przemysł i logistyka – staną się ofiarą własnej ideologicznej walki z emisjami.

Co gorsza, największą ironią jest, że Hamburg odpowiada za zaledwie 0,022% światowych emisji CO₂ – czyli mniej niż margines błędu.

Cenna lekcja: potencjalne skutki Zielonego Ładu w praktyce

Przyszłość Hamburga?

  • Wszystkie systemy ogrzewania gazowego i olejowego będą musiały zostać wygaszone i zastąpione drogimi, eksperymentalnymi technologiami,
  • Cała infrastruktura gazowa, konsekwentnie budowana przez pokolenia, przestanie istnieć,
  • Wprowadzone zostaną restrykcyjne ograniczenia prędkości i ruchu, które zmienią miejskie życie w istną udrękę,
  • Przemysł musi gwałtownie przestawić się na wodór i e-paliwa, które są jeszcze w powijakach i nie mają faktycznego rynku.

CYNICZNYM OKIEM: Hamburg w rękach młodziutkich, odizolowanych od realnej gospodarki biurokratów i hipsterów świętuje własne samobójstwo, nie mając pojęcia, że zatrzymuje się na ruchliwym rondzie, by wkrótce wjechać w przepaść.

To właśnie oni, siedząc wygodnie w centrum miasta na beneficjach systemu, dyktują warunki reszcie świata, która będzie musiała za to zapłacić – majątkiem, miejscami pracy i zdolnością do normalnego życia.

Kto zyska na deindustrializacji?

Przemysł, branże logistyczne, a także tysiące pracujących w nich osób znikną, podczas gdy populistyczne elity zyskają moralne punkty za „ekologiczną cnotę”. To klasyczny scenariusz, gdzie mieszkańcy miast z największą pewnością oskarżają klasy robotnicze i przedsiębiorców o zniszczenie planety, nie zdając sobie sprawy, że niszczą jednocześnie stabilność swoich własnych żyć.

Cały ten „zielony plan” to szybka droga do przekształcenia Hamburga w miasto-ducha – pustkowisko gospodarczego i społecznego rozkładu.

Inwestycje, które wymusza polityka ekologiczna, zamiast ratować planetę, skazują ją na powolny upadek, zwłaszcza tam, gdzie ekologia nie idzie w parze z ekonomiczną realnością.

Hamburg, choć dzisiaj bogaty i rozwinięty, zmierza ku ekologicznemu rajowi, który będzie świadectwem jak polityczne szaleństwo potrafi spalić mosty do przyszłości.

Narzekania na przemysł zostaną zastąpione brakiem miejsc pracy, a hałas demokracji – pustką opustoszałych fabryk.

Gdy przywódcy tacy jak Ebba Busch triumfują nad źle pojętym „zielonym dobrem”, cały kraj powinien uważać, by nie stać się tylko kolejnym mitem upadku nowoczesności – „hamburskim eksperymentem”, jakiego nie będzie chciał wspominać żaden przyszły historyk.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

TAGI:
KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *