W najnowszym i najbardziej spektakularnym ruchu antyrządowym w historii Stanów Zjednoczonych, historyczne tendencje i globalne manipulacje łączą się w jednym celu: podważyć autorytet prezydenta, rzucić wyzwanie «królom» i ustanowić społeczeństwo bez władzy – choć tak naprawdę, jak wskazuje najnowsza analiza, za każdym takim posunięciem stoi głęboko przemyślana operacja finansowa i polityczna.
Organizatorzy i finansowe źródła – za kulisami się nie boją
Zgodnie z raportami, ponad 2,700 wydarzeń rozgrywa się tego samego dnia, w ponad 50 stanach, a z powiązań finansowych jasno wynika, że sieć organizatorów – „no Kings” – jest głęboko związana z kapitałem i fundacjami popieranymi przez globalnych miliarderów, takich jak Soros, Zuckerberg, Gates i Buffett.
To swoisty koro-nawigator wpływów, którego motywy nie mogą być prostsze: destrukcja obecnego systemu, spreparowana destabilizacja i wywołanie chaosu, bo tylko w chaosie można narzucić swoje, nowe porządki.
Operacja „Rewolucji koloru” – czy to gra w naśladowanie?
Tzw. ruch „No Kings” to nie pierwszy raz, gdy społeczeństwo staje się marionetką światowych graczy. Organizatorzy twierdzą, że to spontaniczna reakcja społeczeństwa na autorytarne zapędy obecnej władzy – ale analizy pokazują, że fundusze na ten ruch pochodzą od profesjonalnych graczy, którzy od lat finansują różne „kolorowe rewolucje” i protesty na całym świecie.
Czy to przypadek, że ta sama sieć finansuje zarówno organizacje w Europie (np. Warszawę), jak i w Waszyngtonie? Z pewnością nie.
„Nie musimy mieć kogoś na szczycie, bo to my jesteśmy!” – tak głoszą organizatorzy. Taka narracja nie jest przypadkowa. W rzeczywistości, jak podkreślają eksperci od geopolityki, taka mobilizacja służy odwróceniu uwagi od systemowych problemów: rosnących długów, nieefektywnych polityk i globalnej destabilizacji.
Niezależnie od tego, czy nazywać to „rewolucją kolorów”, czy „rządem ludzi na ulicy”, cel jest jeden: zniszczyć obecny porządek, aby narzucić nowy, który będzie wyłącznie narzędziem globalistycznego zarządzania.
Mobilizacje, które nie są oddolne. Siew nienawiści i podział społeczeństwa
Wiele imprez wspieranych i organizowanych jest przez organizacje non-profit, ale tak naprawdę, jak wynika z analizy, nie są to spontaniczne protesty. To profesjonalne, wymuskane akcje finansowane z głębi kieszeni interesów, które od dawna planują przebudowę społeczeństw.
Treści na mediach społecznościowych, znakowanie tłumów i maskowanie prawdziwych intencji pod sztandarami „obrony demokracji” – wszystko to służy tworzeniu obrazu „ludu przeciwko władzy”.
Według źródeł, podczas gdy część społeczeństwa kieruje się prawdziwymi obawami, duża część to przynęta, wykorzystywana do wywołania chaosu. Może to zaprowadzić do jeszcze większych podziałów, a co za tym idzie – do zwiększonej kontroli i ograniczenia wolności.
Organizatorzy nie ukrywają: ich cel to ogłoszenie „nowej rewolucji”, która – zamiast budować – będzie demolować i tworzyć przestrzeń do pełnej kontroli.
CYNICZNYM OKIEM: Widzimy to jak teatr, w którym aktorzy grają swoje role, a widownia nie wie, że scenariusz jest napisany ponad ich głowami. Dramat moralny z udziałem medialnych gigantów, politycznych outsiderów i sprzedanych „ludzi na ulicy” powtarza się od dekad, tylko że tym razem ma na celu zmianę systemu – na gorszy, ale pod kontrolą tych, którzy finansują prezentację.
„No Kings” to nie zwykła seria protestów. To skomplikowana gra, której celem jest – jak mawiają – „obalenie królów” i wprowadzenie nowego porządku, pod kontrolą tych, którzy od lat dyrygują globalnym teatrem polityki, finansów i mediów.


