Na pierwszy rzut oka ostatnia afera na rynku złota wydaje się być echem wydarzeń sprzed prawie dwóch dekad. Maj 2006 roku to czas, kiedy złoto zanotowało szeroki wzrost o 30% w ciągu zaledwie dwóch miesięcy, a po dziesięciu miesiącach cena wzrosła aż o 60%. Była to prawdziwa gorączka żółtego metalu, która jednak zakończyła się spektakularną korektą – spadkiem o około 30% tylko półtora miesiąca po szczycie. Czy tym razem będzie tak samo?

Historia się powtarza: gwałtowny wzrost i nagły zjazd
Jak podaje JPMorgan, szczególne w ostatnim wzroście złota jest nie tylko tempo, ale i skala. Wzrosty w 2025 roku niemal powtórzyły ten schemat, co budzi niepokój wielu inwestorów i analityków.

- Wzrost zainteresowania ETF-em GLD, który stanowi 8% wszystkich nominalnych wolumenów ETF notowanych w USA, jest rekordowy.

- Ilość krótkich pozycji gamma opcji call na GLD wzrosła aż 10-krotnie względem średniej historycznej – jak informuje JPMorgan, inwestorzy intensywnie realizują zyski i przenoszą swoje pozycje na dłuższe terminy.

- Wzrost zmienności wraz z eksplozją zainteresowania opcjami przedstawia klasyczne cechy bańki, która szykuje się do korekty.
Nie tylko Zachód podgrzewa rynek – kontrakty futures na złoto na Shanghai Futures Exchange (SHFE) odnotowują wzrost 25-krotny w wolumenie uprawnień do złota, co świadczy o rosnącym zainteresowaniu azjatyckich inwestorów. Chińskie inwestycje stanowią ważny element globalnego rynku złota, napędzając popyt i potencjalnie podtrzymując cenę.

Porównania do bańki dot-com i roku 2008: czy „kup i trzymaj” nadal działa?
Wg Bloomberga i innych analityków, obecna hossa cenowa złota przypomina dawną bańkę dot-com oraz zmienność wywołaną kryzysem finansowym 2008 roku.
Reid z Deutsche Bank zauważa, że mimo niesamowitego wzrostu (+57% od początku roku), cena złota w ujęciu realnym przekroczyła szczyt z początku 1980 roku.
Historia pokazuje, że inwestorzy, którzy kupili złoto na szczycie lat 2006 czy 2011 czekali wiele lat, by odzyskać kapitał, zwłaszcza po uwzględnieniu inflacji. Korekty sięgnęły 20-30%. Złoto jest znane ze swojej zmienności, co wymaga od inwestorów ostrożności i strategicznego podejścia.
CYNICZNYM OKIEM: Wzrosty i spadki na rynku złota to odwieczna opowieść o ludziach goniących za iluzją trwałego bogactwa, często kupujących na szczytach bańki i cierpiących miesiące, a nawet lata oczekiwania na „powrót do zdrowia”.
Gdy strach przed przegapieniem („FOMO”) sięga zenitu, tłumy inwestorów masowo wpadają do rynku, zamieniając rozsądek na chciwość. A kiedy ta chwila mija, zaczynają się brutalne korekty, których największymi ofiarami stają się właśnie ci, którzy „przyszli do gry” najpóźniej.
Rok 2006 i dzisiejsze wzrosty złota to nie przypadek, lecz wzorcowy scenariusz bańki spekulacyjnej. Choć złoto nadal pozostaje bezpieczną przystanią, jej ceny podlegają cyklom wzrostów i gwałtownych korekt, co wymaga od inwestorów nieustannej czujności i przygotowania na wszystko.
Inwestować w złoto to nie tylko kwestia posiadania fizycznego kruszcu, ale także zrozumienia historii i psychologii rynków – bez tego można szybko stać się kolejną ofiarą ekonomicznej gorączki.


