Niedawne wydarzenie na największym stadionie w Warszawie, gdzie podczas koncertu białoruskiego rapera wywieszono flagę Stepana Bandery i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), wywołało gwałtowną reakcję społeczną w Polsce. Dla wielu Polaków to nie było tylko symboliczne faux-pas – to był atak na pamięć i historię, która do dziś boli i dzieli narody. Przecież właśnie pod tą flagą dokonano ludobójstwa na ponad 100 000 Polaków podczas II wojny światowej, a szczątki ofiar wciąż nie zostały godnie upamiętnione.
Kilkadziesiąt osób z Ukrainy oraz kilka z Białorusi zostało zatrzymanych i zapowiedziano ich deportację.
Stadion Narodowy wczoraj👇
Banderowska flaga- symbol ukraińskich mordów na narodzie polskim i setki zdrowych rosłych "byczków" z Ukrainy 😡😡😡
Ja się pytam, co oni jeszcze robią w Polsce, dlaczego nie walczą o swój kraj!
Wszyscy WON z Polski‼️‼️‼️ pic.twitter.com/NaxjTjwmyG
— izabela józkowiak (@IJozkowiak) August 10, 2025
CYNICZNYM OKIEM: Flaga Bandery na stadionie to nic innego jak zimny prysznic dla polskiego społeczeństwa, które przez lata okazywało ogromną solidarność z Ukrainą. Symbol, który stał się widmem przeszłości, przypomina, że rany historyczne nie znikają zaklęciem politycznej poprawności i niełatwo je przykryć zapomnieniem.
Tusk i jego absurdalne próby odwrócenia uwagi
W chwili, gdy Polacy coraz głośniej wyrażają swoje zmęczenie ogromną falą uchodźców z Ukrainy i wojną zastępczą, Donald Tusk zaskoczył absurdem – publicznie obwinił Putina za pojawienie się flagi Bandery na polskim stadionie.
W wpisie na Twitterze napisał, że:
„Antypolskie gesty Ukraińców i podsycanie antyukraińskich nastrojów w Polsce to scenariusz Putina, zaaranżowany przez agentów i miejscowych idiotów.”
Zbliża się rozstrzygnięcie w wojnie ukraińskiej, więc Rosja robi wszystko, by skłócić Kijów z Warszawą. Antypolskie gesty Ukraińców i nakręcanie antyukraińskich nastrojów w Polsce to scenariusz Putina organizowany przez obcych agentów i miejscowych idiotów. Zawsze tych samych.
— Donald Tusk (@donaldtusk) August 12, 2025
Wielu komentujących pod tym postem ostro odrzuciło te słowa, zarzucając Tuskowi obrażanie inteligencji Polaków i ignorowanie autentycznych problemów związanych z gloryfikacją Banderowców przez znaczną część ukraińskiej społeczności.
Banderyzmu nie ma. To tylko ruska propaganda. 😉 pic.twitter.com/VbW5oSoCe9
— Konrad Berkowicz (@KonradBerkowicz) August 11, 2025
Narastające napięcie społeczne i sytuacja uchodźców
Polacy od początku rosyjskiej „specjalnej operacji” otwierali swoje domy, pomagali, zgłaszali się na ochotników i przekazywali datki na wsparcie Ukrainy.
Jednak stopniowo zdają sobie sprawę, że w tej pomocy tkwi nie tylko odwaga i solidarność, ale także pewna naiwność. Ukraińcy nadal gloryfikują postaci odpowiedzialne za ludobójstwo Polaków, a wielu poborowych, którzy uniknęli walki w ojczyźnie, przebywa w Polsce i często demonstruje antypolskie postawy.
To nie jest tylko kwestia historycznej niezgody – to realne zagrożenie bezpieczeństwa, zwłaszcza gdy rośnie liczba weteranów konflikty, którzy mogą nieść ze sobą radykalną indoktrynację i doświadczenie bojowe, potencjalnie grożąc społecznej stabilności.
CYNICZNYM OKIEM: Wizja Polski jako spokojnego schronienia przed wojną wygasa wraz z pojawiającymi się skrajnymi postawami i politycznym rozdarciem. To gorzki test naszego społeczeństwa, gdzie idealizm zderza się z brutalną rzeczywistością geopolityki i historii, której nie da się zignorować.
Coraz większa liczba Polaków domaga się ograniczenia świadczeń dla uchodźców i deportacji mężczyzn w wieku poborowym, co jawi się jako rozsądna próba ochrony kraju.
Niewykluczone, że po zakończeniu wojny do Polski napłyną doświadczeni weterani, dla których ideały narodowe mogą być pretekstem do aktów przemocy i terroryzmu.
Ekspansjonistyczne aspiracje i polityczne ryzyko
Jesienią 2024 roku analizowano ryzyko rozprzestrzeniania się ukraińskich ruchów ultranacjonalistycznych, które roszczą sobie prawo do części południowo-wschodniej Polski. Ta ekspansjonistyczna agenda może się zmaterializować, zwłaszcza jeśli zacznie krążyć narracja, że Polska „zadźgała Ukrainę w plecy” i sprzyja Rosji, ograniczając pomoc wojskową.
Scena na stadionie w Warszawie jest przedsmakiem tego, co może nadejść, jeśli nie zostaną podjęte pilne działania mające na celu kontrolę nad napływem oraz asymilację ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym, a także przeciwdziałanie wpływom radykalnych ideologii.
Polska stoi dziś w złożonym punkcie – z jednej strony gościnna i solidarna wobec potrzebujących, z drugiej – rozochocona przez przemiany demograficzne i historyczne obciążenia, które mogą przynieść wybuch napięć. Ignorowanie tych faktów to prosta droga do chaosu, a odpowiedzialność spoczywa nie tylko na rządach, ale na całym społeczeństwie.
Bo historia, nawet jeśli boli, nie wolno jej wypierać – a prawdziwa solidarność buduje się na prawdzie i wzajemnym szacunku.


