Fed zaczyna luzowanie – to początek końca polityki wysokich stóp?

Szef banku centralnego Jerome Powell balansuje między spowolnieniem rynku pracy, a rosnącą inflacją

Jarosław Szeląg
5 min czytania

Po niemal dziewięciu miesiącach bezruchu w polityce monetarnej, Fed podjął decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Ruch ten, choć spodziewany i w pełni zdyskontowany przez rynki, towarzyszy przesunięciu w tonie komunikacji banku centralnego ku łagodniejszej ścieżce dalszych działań. To najdłuższa przerwa w zmianach stóp procentowych od lat 70., przypominająca sytuację z początku XXI wieku, kiedy gospodarka znajdowała się w słabej kondycji, a inflacja pozostawała poniżej celu.

fed (2)

Fed balansuje między prognozami, a rzeczywistością

Obniżka stóp to tylko jedna część układanki. Jednocześnie Fed prognozuje kolejne obniżki o 50 punktów bazowych w 2025 roku, podnosząc równocześnie oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego i lekko zwiększając perspektywę inflacji. Ten nieoczywisty miks pokazuje, jak trudne jest obecnie sterowanie polityką monetarną w warunkach rozłączności między danymi makroekonomicznymi, a oczekiwaniami rynkowymi.

CYNICZNYM OKIEM: Fed zdaje się bronić równowagi między dwiema sprzecznymi narracjami – z jednej strony obniżkami stóp próbując ograniczyć ryzyko spowolnienia, z drugiej podnosząc prognozy inflacji, co utrudnia jasne sygnały dla rynku i społeczeństwa.

Wśród głosujących sprzeciwił się jedynie nowo mianowany gubernator Stephen Miran, optujący za mocniejszą redukcją o 50 punktów bazowych. Reszta rady Fedu uznała, że delikatna korekta jest wystarczająca, mimo że na rynku pracy już dają się zauważyć spadkowe ryzyka – zatrudnienie spowalnia, a bezrobocie nieznacznie rośnie, choć wciąż utrzymuje się na relatywnie niskim poziomie. Tymczasem inflacja zamiast słabnąć, zaskakuje pozytywnie, czyli rośnie.

fed (3)

Rynek pracy i inflacja – dwie strony tej samej monety

Dane wskazują na rozbieżność, która wprowadza chaos w ocenie sytuacji: rynek pracy wykazuje symptomy osłabienia, podczas gdy inflacja nie daje się spacyfikować i pozostaje „nieco podwyższona”. W tym kontekście złoto zyskuje w oczach inwestorów jako bezpieczna przystań, podczas gdy dolar słabnie, poddany presji wynikającej z globalnej niepewności oraz zmian na rynku surowcowym – między innymi spadku cen ropy, który związany jest z chwilowym złagodzeniem napięć na Bliskim Wschodzie.

Rentowności obligacji i indeksy giełdowe utrzymują tendencję wzrostową, choć jest to raczej efekt rywalizacji między optymizmem a niepewnością niż pewnego sygnału.

Fed, a oczekiwania rynku – napięta gra na czas

Po początkowym spadku prawdopodobieństwa obniżek stóp, słabe dane dotyczące zatrudnienia znów wywindowały oczekiwania inwestorów na kolejne cięcia. Rynek obecnie zakłada – i już w pełni dyskontuje – dzisiejszą obniżkę o 25 punktów bazowych, a także zwiększa prawdopodobieństwo dalszych obniżek w kolejnych posiedzeniach do trzech w 2025 roku.

Mediana prognoz polityki monetarnej Fedu na 2025 rok oscyluje wokół jednego dodatkowego cięcia po dwóch już zrealizowanych w 2025, natomiast prognozy na kolejne lata sugerują kontynuację łagodzenia stóp – do poziomu 3,4% w 2026 i 3,1% w 2027 roku, czyli łącznie 125 punktów bazowych obniżek do końca tego okresu.

CYNICZNYM OKIEM: Fed nie chce ani za bardzo zaskoczyć rynków agresywnym luzowaniem, ani pozostawić ich bez sygnału wsparcia. Ten wyważony balans jest jednak grą pozorów, która ma ukryć fundamentalne napięcia i przewlekłe problemy strukturalne amerykańskiej gospodarki.

Inflacja jak cień długoterminowy – wzrost prognoz nadzieją na poprawę?

Zaskakująco Fed podnosi prognozy wzrostu gospodarczego na najbliższe lata, równocześnie akceptując inflację, która ma utrzymać się powyżej celu aż do 2028 roku. Oznacza to, że inflacja przez kolejnych siedem lat będzie systematycznie przekraczać docelowe 2%, a konsumenci będą dalej odczuwać wzrost kosztów życia.

To mniej niż rekordowe dziewięć lat niedoszacowania inflacji z lat 2012–2020, ale w praktyce oznacza kontynuację trendu erozji siły nabywczej, której nie rekompensują realne wzrosty dochodów.

Fed nadal prowadzi politykę balansowania na cienkiej linie, starając się godzić sprzeczne cele: łagodzenie ryzyka spowolnienia przy jednoczesnym hamowaniu inflacji. Jego działania przypominają raczej grę teatralną niż realną walkę z fundamentalnymi problemami społeczno-ekonomicznymi, które m.in. objawiają się rosnącymi kosztami życia i napięciami na rynku pracy.

CYNICZNYM OKIEM: Polityka monetarna ostatnich lat utwierdza przekonanie, że decydenci wolą inwestować w kontrolę nad narracją i rynkowymi oczekiwaniami niż w realne rozwiązania. Efekt? Miliony ludzi odczuwają skutki inflacji, a banki centralne gubią się w eksperymentach z liczbami i prognozami.

Na koniec pozostaje pytanie, czy ta misterna gra na czas faktycznie uchroni gospodarkę przed gwałtownym spadkiem czy raczej przedłuży okres niepewności i nierównowagi. Fed ugiął kolano, zaczął mówić językiem łagodnym – ale realne wyzwania zostają nierozwiązane, a globalna gospodarka szykuje się na kolejne niestabilne lata.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

TAGI:
KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *