Fałszywe diagnozy psychiatryczne niszczą młode pokolenie

Medykalizacja emocji i problemów społecznych jako źródło kryzysu zdrowia psychicznego

Adrian Kosta
5 min czytania

Współczesny świat zdrowia psychicznego jest na rozdrożu, a zjawisko nadmiernej diagnozy i farmakologizacji problemów psychicznych młodego pokolenia przeradza się w poważny kryzys. Brytyjski psychiatra dziecięcy i młodzieżowy, Sami Timimi, opublikował niedawno przełomowy artykuł w kanadyjskim „Globe and Mail”, gdzie bez ogródek krytykuje obecny stan psychiatrii i zwraca uwagę na fundamentalny problem: „Nie wiemy, o czym mówimy, mówiąc o zdrowiu psychicznym”.

Psychiatra mówi czasem to, co inni boją się przyznać. Kłamstwo farmaceutycznego eldorado

Timimi, mający wieloletnie doświadczenie kliniczne, podkreśla, że wszystkie definicje zaburzeń psychiatrycznych są subiektywne, a nie faktyczne, jak złamanie kości. Zaburzenia zamieniły się w swoisty „produkt” czy “markę” konsumencką, rozszerzaną tak, by objąć niemal całe spektrum niepokoju, stresu czy niezadowolenia życiowego.

W medycynie diagnoza służy znalezieniu przyczyny i dobraniu leczenia precyzyjnego. W psychiatrii – jak twierdzi Timimi – leki działają nieswoiście na mózg, przypominając efekty alkoholu czy narkotyków, które maskują objawy zamiast usuwać przyczyny.

Coraz częściej młodzi ludzie otrzymują kilka diagnoz naraz: ADHD, PTSD, depresję, autyzm, traumę itd. A rozmowy o neurodywersyfikacji i identyfikacjach płciowych często służą bardziej kreacji tożsamości niż naukowej dokładności.

CYNICZNYM OKIEM: W erze, gdy każdy smutek to zaburzenie, a każdy bunt młodości staje się chorobą, psychiatria zaczyna przypominać fabrykę etykiet, gdzie każdy może kupić swoją „chorobę” na receptę. Bo kto by dziś quazi-celebrycie odmówił prawa do bycia chorym na coś wyjątkowego?

Prawdziwe trudności życia kontra choroba psychiczna

Timimi ostrzega: wiele problemów ze zdrowiem psychicznym ma źródła spoza mózgu i chemii, takich jak bieda, samotność, niesprawiedliwość, traumy, dyskryminacja czy problemy rodzinne – to wyzwania społeczne i egzystencjalne, a nie choroby.

Mylnie utożsamiając je z diagnozami, społeczeństwo nabija licznik farmakoterapii i medycznego stygmatyzowania.

Internet, media społecznościowe i dostęp do informacji, choć dają realne korzyści, potęgują też samodiagnozy oparte na powierzchownych opisach, zwłaszcza ADHD. Kurs prostego testu, jak mówi Timimi, często wykazuje, że 25-50% uczestników „ma ADHD”, co jest absurdalnym statystycznie wynikiem.

Brytyjska narodowa służba zdrowia w ulotce o antydepresantach przyznaje, że znalezienie odpowiedniego leku to jak „randkowanie” – próbujesz i długo nic nie działa.

Tymczasem badania pokazują, że większość problemów psychicznych poprawia się sama z czasem, a efekt leków często jest mocno przeszacowany.

Raport STAR*D, finansowany przez Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego, okazał się kosztownym (35 mln USD) oszustwem, w którym leczenie wieloma lekami nie przyniosło istotnej poprawy.

Jak podkreśla Timimi, najważniejsze nie jest poszukiwanie kolejnych diagnoz i leków, lecz akceptacja trudności jako naturalnej części życia, ofiarowanie czasu i uwagi, by je przeżyć i przepracować.

To nie medyczna etykieta, ale obecność drugiego człowieka i cierpliwe wsparcie naprawdę leczą.

Problem korupcji i systemu farmaceutycznego

Timimi, podobnie jak autor tych słów, jest członkiem Critical Psychiatry Network. Ich doświadczenia z psychiatrami wskazują, że ponad 99% specjalistów nie kwestionuje statusu quo, co prowadzi do sytuacji, gdzie psychiatria powoduje więcej szkód niż pomaga.

Aktualnie leki psychiatryczne są trzecią główną przyczyną zgonów, pokazując jak dramatyczne są konsekwencje niewłaściwej medykalizacji i nadmiernego przepisywania.

Dzieci, młodzi ludzie i dorośli zasługują na lepszą opiekę – na system, który nie redukuje ich do zestawu etykiet, lecz pomaga znaleźć sens i siłę w nierównym świecie.

CYNICZNYM OKIEM: W obecnym modelem psychiatrii pacjent staje się konsumentem choroby, a lekarz sprzedawcą życia na receptę, które nie zawsze leczy, ale z pewnością dobrze się sprzedaje. Jeśli psychiatria to „zbrodnia przeciwko ludzkości”, to pytanie brzmi – kto pociąga za sznurki i kto naprawdę na tym zarabia?

W czasach, gdy każdy kryzys emocjonalny może zostać sklasyfikowany jako zaburzenie, a każda emocja poddana farmaceutycznej kontroli, musimy zadać sobie pytanie: czy naprawdę chcemy oddać swoje życie i zdrowie w ręce systemu, który rzadko potrafi dostrzec człowieka, a częściej stawia znak równości między rozrywką, cierpieniem i chorobą?

Prawdziwa rewolucja w psychiatrii, jak maluje ją Sami Timimi, to powrót do ludzkiego podejścia – ponad etykietami, diagnozami i tabletkami.

Opisz, co się wydarzyło, dorzuć, co trzeba (dokumenty, screeny, memy – tutaj nie oceniamy), i wyślij na redakcja@cynicy.pl.
Nie obiecujemy, że wszystko rzuci nas na kolana, ale jeśli Twój mail wywoła u nas chociaż jeden cyniczny uśmiech, jest nieźle.

KOMENTARZE

KOMENTARZE

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *