Discord, platforma, która zaczynała jako skromne narzędzie do rozmów dla graczy, dziś staje się kolejnym kandydatem do korporacyjnego ołtarza. Planowane IPO w 2025 roku, z wyceną na poziomie 15 miliardów dolarów, to nie tylko szansa na rozwój, ale też ryzyko, że Discord stanie się kolejną ofiarą procesu, w którym platformy technologiczne zamieniają się w maszyny do zarabiania pieniędzy, tracąc po drodze swoją duszę. Czy Discord uniknie losu Twittera, Facebooka czy innych gigantów, którzy zamiast służyć użytkownikom, zaczęli ich traktować jak produkt? Cóż, historia lubi się powtarzać.
Od niszy do mainstreamu: Jak Discord stał się ofiarą własnego sukcesu?
Kiedy Jason Citron zakładał Discord w 2015 roku, miał prosty cel: stworzyć narzędzie, które pozwoli graczom na płynną komunikację podczas rozgrywek. I udało się. Discord szybko stał się ulubionym miejscem dla społeczności gamingowych, oferując darmowe serwery, czaty głosowe i tekstowe. Ale jak to bywa w świecie technologii, sukces przyciąga nie tylko użytkowników, ale też inwestorów z apetytem na zyski.
Do 2023 roku Discord zgromadził ponad 200 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie, a jego model „freemium” (darmowe podstawowe funkcje, płatne dodatki) okazał się strzałem w dziesiątkę. Problem w tym, że im większa platforma, tym większa pokusa, by zacząć ją „optymalizować” pod kątem zysków. A to zazwyczaj oznacza jedno: reklamy, płatne funkcje i coraz większą presję na monetyzację.

Microsoft, IPO i wielkie „nie”. Reklamy, Video Quests i inne korporacyjne „ulepszenia”
W 2021 roku Discord miał szansę stać się kolejnym nabytkiem Microsoftu za 12 miliardów dolarów. Zamiast tego, Citron postawił na niezależność, argumentując, że chce zachować kontrolę nad przyszłością platformy. Decyzja była odważna, ale też ryzykowna. Bo teraz, zamiast jednego korporacyjnego pana, Discord będzie miał tysiące akcjonariuszy, którzy będą domagać się coraz większych zysków. I tu zaczyna się prawdziwy problem.
Od 2024 roku Discord wprowadza nowe formy reklam, takie jak Video Quests, gdzie użytkownicy mogą zdobywać przedmioty w grach w zamian za oglądanie reklam. Brzmi niewinnie, prawda? Ale to tylko początek. Jak zauważają użytkownicy na Reddicie, każda platforma, która zaczyna od „nieinwazyjnych” reklam, kończy jako reklamowy moloch. Facebook, Twitter, YouTube – wszystkie przeszły tę samą drogę. Discord twierdzi, że reklamy będą „minimalnie irytujące”, ale czy ktoś jeszcze wierzy w takie obietnice?
CYNICZNYM OKIEM: Bo przecież każda platforma, która zaczyna od idei 'dla użytkowników’, prędzej czy później kończy jako maszyna do zarabiania pieniędzy. To niestety nieuniknione.
Jak platformy technologiczne psują się pod presją zysków? Gaming vs. mainstream
Termin „enshittification” (z ang. „psucie się”) został spopularyzowany przez Cory’ego Doctorowa i doskonale opisuje to, co dzieje się z platformami technologicznymi, gdy trafiają w ręce inwestorów. Najpierw platforma przyciąga użytkowników, oferując im świetne doświadczenia. Potem przyciąga twórców, obiecując im zarobki. A na końcu zaczyna wyciskać z obu grup jak najwięcej, wprowadzając reklamy, płatne funkcje i ograniczając dostęp do narzędzi.
Discord już teraz wprowadza Sponsored Quests, czyli reklamy w streamach, które pozwalają odblokować bonusy w grach. To tylko krok od pełnoprawnych reklam wideo, które zaleją platformę jak tsunami. A potem przyjdzie czas na płatne „boosty” dla zwykłych użytkowników, ograniczenia API i inne „ulepszenia”, które zamienią Discorda w kolejną korporacyjną maszynkę do zarabiania pieniędzy.

93% użytkowników Discorda kojarzy platformę z gamingiem. To zarówno siła, jak i przekleństwo. Z jednej strony, Discord ma lojalną społeczność, która kocha platformę za jej niszowy charakter. Z drugiej strony, aby przyciągnąć inwestorów, Discord musi dywersyfikować się i wejść na rynek biznesowy, edukacyjny czy nawet społecznościowy. Ale czy użytkownicy, którzy pokochali Discorda za jego gamingowy charakter, zaakceptują platformę, która staje się kolejnym Slackiem czy Microsoft Teams?
Scenariusze na przyszłość: Optymistyczny, pesymistyczny i ten najbardziej prawdopodobny
- Optymistyczny scenariusz: Discord wykorzysta IPO do inwestycji w sztuczną inteligencję, moderację i nowe funkcje dla twórców. Platforma zachowa swoją niezależność i duszę, stając się hybrydowym hubem dla graczy, twórców i biznesu.
- Pesymistyczny scenariusz: Presja akcjonariuszy doprowadzi do wprowadzenia reklam wideo, płatnych funkcji i ograniczenia API. Discord stanie się kolejnym Twitterem, gdzie zyski są ważniejsze niż użytkownicy.
- Najbardziej prawdopodobny scenariusz: Discord spróbuje balansować między oczekiwaniami inwestorów a potrzebami użytkowników. Będzie wprowadzał reklamy i płatne funkcje, ale na tyle ostrożnie, by nie odstraszyć społeczności. Czy to się uda? Cóż, historia uczy, że korporacyjne interesy zazwyczaj wygrywają z dobrymi intencjami.
CYNICZNYM OKIEM: Najbardziej prawdopodobny scenariusz to tak na prawdę ten, w którym wszyscy są trochę nieszczęśliwi. Inwestorzy, bo zyski nie są wystarczająco wysokie, a użytkownicy, bo platforma już nie jest taka fajna jak kiedyś.
W 2025 roku Discord stoi przed wyborem: pozostać wiernym swojej społeczności czy poddać się presji inwestorów. Debiut giełdowy to nie tylko szansa na rozwój, ale też ryzyko utraty tego, co czyni platformę wyjątkową. Jak mówi stare przysłowie: „Kto się raz sparzył, ten na zimne dmucha”. Użytkownicy Discorda mają prawo być sceptyczni. Bo w świecie technologii, gdzie zyski są ważniejsze niż ludzie, każda platforma prędzej czy później staje się kolejnym korporacyjnym molochem. Reszta to tylko marketingowe bajki.


