Badania przeprowadzone przez Centrum Profilaktyki Społecznej na grupie tysiąca reprezentantów sześciu różnych grup zawodowych rzucają światło na rosnący problem pracoholizmu w Polsce. Wyniki są zaskakujące i przerażające: aż 7,8 proc. ankietowanych deklaruje otwarcie uzależnienie od pracy, jednak po zastosowaniu precyzyjnych kryteriów diagnostycznych prawdziwy odsetek pracoholików wynosi… jedną piątą zatrudnionych Polaków.
CYNICZNYM OKIEM: Zamiast żyć, Polacy coraz częściej zatracają się w pracy – jakby zapominając, że życie to coś więcej niż tylko codzienny wyścig na karuzeli obowiązków.
Źródła tragedii – kredyty, aspiracje i presja społeczeństwa
Dr Mariusz Z. Jędrzejko, socjolog i autor badań, wskazuje, że głównym paliwem pracoholizmu są czynniki materialno-ekonomiczne.
Wynagrodzenia często ledwo pokrywają raty kredytów hipotecznych, leasingów czy koszty utrzymania wysokiego standardu życia, który uznano za normę. Mechanizm podtrzymywania pozorów powoduje, że wielu Polaków haruje ponad miarę, aby sprostać oczekiwaniom własnym i społecznym.
Największe zagrożenie dotyczy medyków, prawników, kierowców, budowlańców, stolarzy i mechaników.
Na przykład: kurierzy pracują po 11 godzin dziennie, a wielu jednoosobowych przedsiębiorców budowlanych wykręca 15-16 godzin, także w weekendy. W show-biznesie i mediach problem ukrywa się pod etykietką „pasji”, ale za fasadą kryją się napięcia, presja i uzależnienie od bycia widocznym.
Gdzie przemoc pracy, tam często używki. Badania wskazują, że ponad 70 proc. artystów i około połowa prawników codziennie sięga po alkohol, a u lekarzy i budowlańców bywają kokainowe wsparcia dla wytrzymania tempa.
CYNICZNYM OKIEM: Pracoholizm jest jak czarna dziura – zaciąga coraz mocniej, a używki to jedynie paliwo do dalszej jazdy, którą sami nazywają „pasją” lub „poświęceniem”.
Wysoka cena sukcesu – samotność, choroby i rozpad więzi
Mimo dumy z zawodowych osiągnięć, koszt jest druzgocący. Zdrowie, relacje rodzinne i psychiczne często idą na straty. Dzieci zostają same, rodzice widują się z nimi jedynie w weekendy, a małżeństwa rozpadają się po latach „związków na odległość”.
Podczas terapii pojawia się coraz więcej osób niewiedzących, jak odbudować więzi rodzinne po latach oddzielenia, spowodowanego pracą i karierą.
W Polsce kult pracy jest mocno zakorzeniony – jeszcze w PRL obowiązywało powiedzenie „czy się stoi, czy się leży”. Dziś młode pokolenie wierzy w drogę od pucybuta do milionera, chcąc żyć jak Zachód, choć startowali z innej pozycji.
„To przekleństwo aspiracji” – zauważa dr Jędrzejko, gdzie wielkie marzenia napędzają pracę ponad siły.
Wiele osób jest uwikłanych w struktury kredytowe, które stają się smyczą. Raty przekraczają często przeciętne wynagrodzenie, a życie staje się nie tyle wyborem, co koniecznością pracy ponad miarę.
Wyjście z pracoholizmu jest możliwe, lecz trudniejsze niż złamanie wielu innych nałogów, bo kredytu nie można odstawić jak alkoholu.
Badacze rekomendują „złote wyspy” – fragmenty czasu na regenerację: spacery, dni wolne, weekendy offline. Cokolwiek, co przerwie tę spiralę.
Polacy – naród pracowity, ale często na skraju wyczerpania
Polacy słyną z wytrwałości i kreatywności, ale za tą siłą kryje się poważna choroba.
Jak mówi jeden z kierowców – „człowiek jedzie, jedzie… i nawet nie wie, kiedy wypadł z zakrętu”.
Analiza została przeprowadzona metodą sondażu diagnostycznego i wywiadów na 1003 osobach z 18 różnych zawodów w okresie maj–czerwiec 2025 w miastach o różnych rozmiarach. Następne etapy badań skupią się na używkach i zaburzeniach behawioralnych, by ocenić wpływ tych czynników na jakość życia rodzinnego oraz ryzyko uzależnień.
Pracoholizm staje się cichą epidemią, która rozbija rodziny i pcha ludzi w pułapkę nieustannej presji. Czy społeczeństwo i polityka są gotowe na konfrontację z tym problemem, który znacznie przewyższa proste hasła o „ciężkiej pracy” i „ambicji”?


