W świecie cyfrowej komunikacji, gdzie prywatność często staje się towarem na sprzedaż, a platformy społecznościowe ostatnią ostoją wolności, postać Pavla Durova – założyciela Telegramu – od lat budzi kontrowersje i podziw. Jednak ostatni wpis miliardera i technologicznego wizjonera wstrząsnął opinią publiczną jeszcze silniej niż dotychczas, odsłaniając mroczne kulisy politycznych gier, nacisków i prób manipulacji.
Tajemnicza propozycja cenzury w zamian za „dobre słowo”
Pavel Durov oskarżył francuski wywiad o próbę wywarcia nacisku, by usunął z Telegrama konserwatywne kanały mołdawskie tuż przed kluczowymi wyborami parlamentarnymi.
Miliarder twitteruje, że rok wcześniej, będąc pod sądowym nadzorem we Francji, został wciągnięty w coś co nazwał „jawna próba manipulacji wymiarem sprawiedliwości”.
- Pośrednik francuskich służb złożył mu propozycję: usunąć konta krytyczne wobec określonych sił politycznych, a w zamian wywiad miał obiecać „wstawienie dobrego słowa” u sędziego nadzorującego jego sprawę.
- Durov stanowczo odmówił współpracy, twierdząc, że Telegram stoi na straży wolności słowa i nie będzie usuwał treści z powodów politycznych.
Konflikt z francuskimi władzami i ciągły nadzór
Urodzony w Rosji, posiadający również obywatelstwo francuskie i emigrujący obecnie do Dubaju, Durov w sierpniu 2024 roku został zatrzymany na lotnisku w Paryżu pod zarzutami związanymi z działaniami użytkowników Telegrama – od ekstremizmu po wykorzystywanie dzieci.
Zwłaszcza jego postawa w sprawie blokowania kanałów i ochrony prywatności użytkowników sprowadziła na niego presję i kontrolę sądową. Choć zwolniony za kaucją 5 mln euro, pozostaje pod nadzorem.
CYNICZNYM OKIEM: To nie jest tylko walka o niezależność platformy, lecz wielowymiarowa gra polityczna. Czy walka o wolność słowa to tylko zasłona dla własnych interesów, czy prawdziwy bunt przeciwko rosnącemu uciskowi rządów? Dla Durova, Telegram jest polem bitwy nie tylko z przestępcami, ale i z państwami ingerującymi w demokrację przez kontrolę informacji.
Sprawa nabierała ciężaru w kontekście wyborów w Mołdawii, gdzie partia proeuropejska wygrywała z siłami prorosyjskimi. Według Durova, naciski miały na celu uciszenie konserwatywnych głosów na jego platformie przy jednoczesnym wspieraniu określonych politycznych linii.
Elon Musk szybko podchwycił sprawę, udostępniając wpisy Durova i podkreślając obawy o cenzurę i manipulację w cyfrowej przestrzeni.
Zmiany w polityce prywatności Telegramu
Pod presją władz i zarzutami, Telegram zmienił swoją politykę prywatności. Platforma otworzyła się bardziej na współpracę z organami ścigania, przekazując w 2024 roku znacząco większą liczbę danych użytkowników (adresy IP, numery telefonów), wbrew wcześniejszym deklaracjom o minimalnym udostępnianiu i ochronie anonimowości.
Mimo sukcesów i ogromnej popularności, Telegram stoi na rozdrożu między byciem bastionem wolności, a narzędziem kontroli i manipulacji. Durov sam podkreśla, że cały czas walczy o to, aby platforma pozostała niezależna i nie została upolityczniona.
Sprawa Pavla Durova i Telegramu to obraz współczesnej wojny o informację, prywatność i demokrację w erze cyfrowej.
To także przypomnienie, że za każdą technologiczną nowinką i wielkim sukcesem kryje się często konflikt między wolnością, a kontrolą, a prawda rzadko jest czarno-biała. W czasach, gdy cyfrowe pola bitew stają się areną globalnych interesów, każdy ruch ma znaczenie – i każdy może zadecydować o przyszłości wolności słowa na całym świecie.


