Globalne rynki surowcowe szykują się na kolejne zawirowania, które mogą mieć strategiczne znaczenie dla gospodarki i geopolityki. Grupa G7 oraz Unia Europejska poważnie rozważają wprowadzenie cen minimalnych na surowce krytyczne, takie jak metale ziem rzadkich i istotne surowce przemysłowe, w tym srebro, a także zaostrzenie kontroli nad handlem tymi materiałami w celu ograniczenia dominacji Chin. Co może oznaczać ta decyzja i czy srebro rzeczywiście czeka spektakularny skok cen?
G7 kontra Chiny: wojna o surowce
Po nałożeniu przez Chiny surowych restrykcji na eksport ziem rzadkich i powiązanych magnesów, które są kluczowymi komponentami do produkcji elektroniki, baterii czy zaawansowanej technologii militarnej, kraje demokratyczne – Światowa siódemka wraz z UE – przebudziły się do działania.
Jak donosi Reuters, dyskusje prowadzone są na poziomie ministerialnym i technicznym – z naciskiem na:
- Podniesienie poziomu regulacji inwestycji zagranicznych w krytyczne surowce, by zapobiec przenoszeniu produkcji do Chin,
- Wprowadzanie wymagań dotyczących lokalnej zawartości surowców oraz ograniczenia miejsc ich pozyskiwania,
- Rozważanie systemu minimalnych cen gwarantowanych przez rząd, co ma przypominać amerykańskie mechanizmy wspierania krajowego wydobycia.
Czy czeka nas srebrna eksplozja cen – okolice 144 dolarów za uncję?
Taki system cen minimalnych, jeśli zostanie wdrożony, może podnieść koszt produkcji i wydobycia, co przełoży się na wzrost cen surowców, w tym srebra.
Srebro nie jest przypadkowym przykładem – wykorzystywane szeroko w elektronice, medycynie i technologiach odnawialnych, staje się jednym z krytycznych metali, które gospodarki G7 chcą zabezpieczyć.
Eksperci przewidują, że konsekwencją może być gwałtowny wzrost cen srebra, nawet do poziomu około 144 dolarów za uncję, przyciągając inwestorów oraz wzbudzając niepokój w sektorach zależnych od tego surowca.
Autor poleca: Srebro wkrótce po 144 USD, a miedź po 20 000 USD?

CYNICZNYM OKIEM: Wszyscy znamy oldschoolowe giełdowe symbole boomów i krachów. Tym razem na radarze jest srebro – metal symbolizujący czystość i odnowę, któremu jednak może grozić przegrzanie rynkowego kotła przez regulacyjne manipulacje i polityczno-ekonomiczną szachownicę. Jeśli do tego dołączy zakaz importów czy nowe taryfy, mamy gotowy przepis na kosztowną inflację.
Szerszy kontekst łańcuchów dostaw i geopolityka
To, co wydaje się lokalnym ruchem, jest elementem szerszej gry bloków geopolitycznych. Chińskie ograniczenia eksportu są odpowiedzią na amerykańskie cła i presję na uniezależnienie technologiczne.
Europa i USA bezpośrednio odczuwają skutki tych działań – m.in. opóźnienia w produkcji samochodów i elektroniki, czym tłumaczą konieczność strategicznego działania na rzecz zmniejszenia zależności od Pekinu.
Co ciekawe po wpisaniu litu na listę krytycznych minerałów w 2018 roku ceny rosły gwałtownie przez następne lata. Podobny wzorzec obserwujemy w przypadku uranu, który zyskuje na znaczeniu w kontekście transformacji energetycznej.

Czy G7 zdecyduje się na twardą konfrontację z Pekinem?
Polityczne elity G7 jeszcze się spierają, jak daleko powinny się posunąć w zwalczaniu dominacji Chin na rynku metali. Jedno jest pewne:
- Dumping cenowy Pekinu to potencjalne zagrożenie dla krajowych producentów metali,
- Wprowadzenie cen minimalnych ma uchronić lokalne gospodarki, ale niesie ryzyko eskalacji konfliktu handlowego.
W cieniu tych działaniach metali ziem rzadkich i surowców krytycznych jak srebro manifestują się nie tylko kwestie czysto ekonomiczne. To echo współczesnej rywalizacji o technologiczną supremację – bo bez kontrolowanego dostępu do podstawowych materiałów, technologia 5G, magazyny energii, pojazdy elektryczne i zaawansowana elektronika mogą stanąć w miejscu.
Walka o surowce, która toczy się za zamkniętymi drzwiami konferencji i gabinetów, zadecyduje o ekonomii i bezpieczeństwie technologicznym setek milionów ludzi na całym świecie. A srebro? To nie tylko metal – to gambit geopolityki globalnej ery cyfrowej.


