Świat od dawna mierzy się z problemami jak pandemia, kryzysy ekonomiczne czy wojny, ale tymczasem rozgrywa się inna tragedia – cicha i wielka, nawet dla globalnej opinii publicznej często niemal niewidzialna. 330 milionów ludzi na świecie nie ma żadnego schronienia. To nie tylko liczba, to masakra ludzkich losów, które przewracają się co noc na ulicach miast czy w prowizorycznych, niebezpiecznych kryjówkach.
Gdzie bezdomność jest najbardziej i najmniej powszechna?
Instytut Globalnej Bezdomności nie zostawia złudzeń – bezdomność staje się nową chorobą cywilizacyjną, która rośnie każdego roku. Skala problemu jest trudna do pełnego uchwycenia, bo bezdomność to nie tylko osoby śpiące na ulicy, to także miliony borykających się z niemożliwymi czynszami, eksmisjami i skrajnym ubóstwem energetycznym.
Według ONZ, kryzys mieszkaniowy rozlał się daleko poza tradycyjną definicję – to także miliony ludzi, którzy są na granicy zabrnięcia w bezdomność, mimo posiadania dachu nad głową.
Poniżej tabela przedstawiają dane dotyczące skali bezdomności w wybranych krajach, mierzonej jako liczba osób doświadczających bezdomności na każde 100 000 mieszkańców w 2023 roku lub w ostatnio dostępnych statystykach.
| Kraj | Ulica/publiczne miejsca | Schroniska/tymczasowe | Suma ogółem |
|---|---|---|---|
| Anglia | 16 | 410 | 426 |
| Francja | 8 | 299 | 307 |
| Niemcy | 46 | 213 | 259 |
| Stany Zjednoczone | 76 | 117 | 193 |
| Kanada | 24 | 81 | 105 |
| Meksyk | 5 | 32 | 37 |
| Korea Południowa | 8 | 8 | 16 |
| Finlandia | 8 | 8 | 16 |
| Grecja | 13 | – | 13 |
| Japonia | – | 2 | 2 |
Źródło: OECD via Our World in Data, 2023 lub najnowsze dostępne dane
Statystyki, które mówią brutalną prawdę
Anna Fleck ze Statista, analizując dane z OECD i Our World in Data, wskazuje na kraje o najwyższych i najniższych wskaźnikach bezdomności. W Anglii, w 2023 roku, odnotowano najwyższy wskaźnik – 426 gospodarstw domowych na 100 000 mieszkańców żyło bez stałego schronienia. Anglia, jedyny kraj raportujący dane w kontekście gospodarstw domowych, pokazuje, że bezdomność to problem nie tylko jednostek, ale całych rodzin i grup społecznych.
We Francji sytuacja, choć pozornie lepsza, nadal jest dramatyczna – 307 osób na 100 000 żyje na krawędzi, a większość z nich korzysta z tymczasowych schronisk, nie zaś z ulicznych nocy.
W Stanach Zjednoczonych nawet według oficjalnych danych ryzyko bezdomności na ulicach jest niezwykle wysokie: 76 osób na 100 000 mieszka na ulicy, a aż 213 na 100 000 korzysta z tymczasowych schronisk. To nie jest tylko statystyka – to tłum ludzi bez perspektyw, którzy stali się elementem miejskiego krajobrazu, obojętni na spojrzenia przechodniów i zepchnięci na margines.
Z kolei Japonia wykazuje najniższy wskaźnik bezdomności spośród analizowanych krajów – jednak dane dotyczą wyłącznie osób mieszkających dosłownie na ulicy, ignorując szerokie spektrum innych form braku schronienia. Ten ograniczony obraz utrudnia prawdziwe porównania i podkreśla, jak różnorodnie i subiektywnie jest traktowany problem bezdomności w różnych częściach świata.
Wszystkie dane opierają się na tzw. metodzie liczenia punktowego – jednodniowego lub jednonocnego bilansu, który daje jedynie krótką migawkę sytuacji. Oznacza to, że prawdziwy zakres problemu jest znacznie większy, nieuchwytny na fragmencie czasu i zależny od wielu sezonowych czy lokalnych czynników.
CYNICZNYM OKIEM: Ta statystyka to jak pomiar gigantycznej powodzi, patrząc na jedną kałużę. Bezdomność to fala, której nikt nie chce wpuścić do dyskusji o sukcesach gospodarczych czy rozwoju miast. To niewygodna prawda, zamieciona pod dywan błyskotek konsumpcjonizmu i cyfrowych rozrywek.
Bezdomność – choroba naszych czasów, symptom systemu, który zawodzi
Znowu okazuje się, że mimo postępu technicznego i wzrostu globalnego bogactwa, część świata tonie w mroku braku dachu nad głową. Bezdomność to nie tylko problem indywidualnych tragedii, lecz znak systemowych porażek gospodarek, polityki mieszkaniowej i społecznej.
Nawet w krajach rozwiniętych, gdzie pieniądze i zasoby mają być na wyciągnięcie ręki, problem rośnie jak chwast, któremu coraz trudniej zaradzić. Bezdomność jest rozłożona nierówno, ale nigdzie nie jest marginalnym zjawiskiem – to cicha epidemia, którą próbujemy udawać, że widzimy, gdy wygodnie jest jej nie dostrzegać.
Konieczne jest rozumienie bezdomności jako poważnego, złożonego zjawiska globalnego, które wymaga kompleksowych działań: od zwiększenia dostępności przystępnego mieszkalnictwa, przez wsparcie socjalne, aż po polityki przeciwdziałające nierównościom społecznym.
Ale prawdziwa rewolucja wymaga odwagi – odwagi, by skonfrontować się z tym mrokiem i przestać traktować 330 milionów bezdomnych jak niewidzialnych obywateli świata.
CYNICZNYM OKIEM: To nie jest kwestia dumy ani poczucia wyższości zachodu. To obnażenie mechanizmu globalnego kapitalizmu, który produkuje bogactwo i ubóstwo jak fabryka – to system, który doskonale funkcjonuje, tylko nie na korzyść tych najbiedniejszych. Bezdomność to symptom złamanego społeczeństwa, w którym dach nad głową to prawdziwy luksus – luksus, na który wielu zwyczajnie nie może sobie pozwolić.


